15 czerwca 2018

Od Somniatisa cd. Akiro

    Cokolwiek planował ten chłopak Somniatis uznał, że lepiej będzie, jeśli na razie nie będzie się mieszał. Akcja SJEW-u oznaczała kłopoty. A kłopoty nie były czymś, czego mężczyzna szukał. Szczególnie, że cały czas próbował odnaleźć Tiffany i znacznie trudniej byłoby mu jej poszukiwać, gdyby jeszcze rządowi zwalili mu się na głowę. Na razie udało mu się pozostać icognito, jednak obawiał się, że to może się wkrótce zmienić.
  Nie mając nic do roboty na mieście, mężczyzna wrócił do zakładu. Gdy zadzwonił metalicznie już od dawna nie działający dzwonek Somniatis zatrzymał się w pół kroku. Niby wnętrze warsztatu wyglądało tak, jak zwykle, jednak jednocześnie czuł też, że coś się nie zgadza. Mrok, zalegający w jego kątach był gęstszy niż zazwyczaj, nawet zważywszy na to, co w życiu mężczyzny wydarzyło się ostatnio.
  Ktoś podniósł się zza lady, w dwóch palcach prawej dłoni, odzianych w skórzaną rękawiczkę trzymając sztywny, zwierzęcy, szary włos. Atis zrobił krok do tyłu, a drzwi z cichym trzaskiem zatrzasnęły się przed nim, co zwróciło uwagę zamkniętego w środku nieznajomego. Oczy ciemnowłosego i blondyna się spotkały i coś przeskoczyło między nimi. Jakby błysk rozpoznania, choć Somniatis dałby sobie uciąć głowę, że nie spotkali się wcześniej.
  W jednym momencie nieznajomy rzucił się do drzwi, a zegarmistrz pognał w losowo obranym kierunku modląc się, by nie wpaść na obserwowanych prze Akiro SJEW-owców. Miał szczęście, bo zamiast na nich prawie wpadł na samego chłopaka, który gwałtownie wyłonił się zza rogu. W jego oczach ujrzał coś na kształt zadowolenia, że odnalazł towarzysza i zdziwienie, gdy nagle został pociągnięty z powrotem za róg, a potem przez dużą pieczęć do wnętrza mieszkania.
- Mów szeptem - mruknął Somniatis, puszczając Akiro i likwidując pieczęć. - Ktoś był u mnie w warsztacie...
(Akiro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz