20 września 2015

Od Est cd. Tyks

- Zapomniałam swojej t... - wtem zobaczyłam straszny widok, na ziemi leżała Tyks a jej ubrania były całe we krwi. Co ja mam robić?! Trzęsłam się jak galareta, próbując wymyśleć logiczny plan pomocy. Wiem! Wybiegłam z pokoju i skierowałam się w stronę biblioteki. Weszłam cała zdyszana i podbiegłam do fotela na której siedziała Elizabeth.
- Sis! Stało się coś strasznego! - siostra patrzyła na mnie zdziwona. - Tyks zemdlała... wszędzie leje się... krew. - Ledwo mogłam się wysłowić, z oczu płynęły łzy. Elizabeth bez słowa wybiegła z pokoju. Ruszyłam za nią, po drodze zobaczyłam Chitoge stojącą na korytarzu.
- Ciociu co się dzieje?
- Nic ważnego... - wepchnęłam nastolatkę z powrotem do pokoju. A sama pobiegłam dalej. Gdy wbiegłam do pokoju, Elizabeth swoim mieczem rozcinała ubranie Tyks.
- Spokojnie, uszyję ci nowe. -  Powiedziała... prawdopodobnie do Tyks. Siostra, rozdarła całkowicie bluzkę dziewczyny, wtedy rana ukazała się całkowicie.
- Przynieś bandaże. - powiedziała spokojnie, a sama przyłożyła ręce do rany i zaczęła nakładać pieczęć.
*Kilka minut później*
Gdy weszłam do pokoju z bandażem, sytuacja wcale się nie poprawiła Tyks dalej była cała we krwi, jednak siostra wyglądała jakby skończyła. Zrobiłam złą minę, a Elizabeth momentalnie zrozumiała o co chodzi.
- Nie będę jej całkowicie leczyć, bo inaczej straci skrzydła.
- Skrzydła?
- Nałożyłam tylko pieczęć przeciwbólową, powinna potrzymać z kilka dni.
- Dzięki sis...
- Nie ma za co. Owiń ją jeszcze bandażem i po sprawie. - Elizabeth uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Tak jak mówiła siostra nałożyłam Tyks bandaż, położyłam ją na łóżku i czekałam na jej przebudzenie.
(Tyks?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz