20 września 2015

Od Somniatisa cd. Tiffany

  Zmarszczyłem brwi i odchrząknąłem. Myślałem... miałem nadzieję, że się nie zorientuje. Przynajmniej na razie. Wstałem i podszedłem do niej.
- Chodźmy nieco głębiej... do twojego pokoju. - Weszliśmy na zaplecze, minęliśmy salon i weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia z łóżkiem, biurkiem i komputerem. To do niedawna była moja sypialnia, jednak priorytetem wydało mi się zapewnienie bezpieczeństwa dziecku. Panował tu "lekki" artystyczny nieład. Co prawda starałem się codziennie ogarniać nieco, jednak elementy pokoju przemienione pod wpływem obłędu nie nadawały się do naprawy.
  Gestem pokazałem dziewczynce, by usiadła na łóżku, sememu zajmując miejsce na obrotowym krześle. Drzwi były szczelnie zamknięte. Pokój - wygłuszony. Siedzieliśmy sami, w ciszy, a mimo to mówiłem szeptem. 
- Teraz mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. Nie powinnaś go zadawać tak otwarcie, to niebezpieczne. SJEW wynajduje coraz to nowe metody infiltracji. Mógłbym być jednym z nich, a twoje pytanie było bardzo wymowne.
(Tiffany?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz