26 września 2015

Od. Tiffany c.d. Somniatis

  Somniatis był wykończony więc położył się spać jako pierwszy. Ja jestem taką osobą, która po prostu, nie umie zasnąć w świetle gwiazd czy księżyca. Wokół mnie słychać było tylko szelest liści na wietrze. Pustynia nie była jakoś ogromna. Nie było też nigdzie zagrożenia. Zaczęłam więc śpiewać:
- Mimo łez, mimo strachu, jestem tu by ci służyć, nigdy cię nie zawiodła, a ty po prostu mnie odrzucasz. Dlaczego, dlaczego Ernasie? Co ja ci zrobiła, że posyłasz wszystkich, by mnie zmietli z twojej powierzchni? 
- Ładnie śpiewasz. 
Odwróciłam się przestraszona. Somniatis już wstał:
- Teraz moja warta.
  Faktycznie... już słońce powoli wschodziło, a ja poszłam się położyć. Jednak nie trwało to długo. Obudziłam się w jakiś obozie. Somniatis z kimś rozmawiał. Zza kotary wyszedł młody chłopak około 14 lat. Uśmiechną się:
- Witaj w domu, Tytanio.
(Somniatis? Sorki że takie krotkie ale się śpieszę.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz