20 września 2015

Od Casprina cd. Aristanae

Obudziłem się o 5:30 pomimo tego, że miałem wolne. Ogarnąłem się i zrobiłem sobie śniadanie. Po śniadaniu usiadłem na kanapie.
- "Co by tu zrobić?" - pomyślałem.
Po paru minutach postanowiłem pojechać na wycieczkę rowerową. Schowałem do plecaka butelkę z wodą, komórkę i portfel. Wsiadłem na rower i pojechałem. Po kilkunastu minutach zatrzymałem się przed piekarnią i poszedłem sobie kupić jakąś słodką bułkę. Wychodząc z piekarni zauważyłem jakiegoś dzieciaka robiącego coś przy moim rowerze.
- Hej, ty! - zawołałem. Dzieciak widząc mnie uciekł. Poszedłem do mojego roweru. W jednym kole nie było powietrza.
- No nie... - powiedziałem do siebie i zacząłem przyglądać się kole. Na szczęście nie miał dziury, dzieciak po prostu spuścił powietrze. Zajrzałem do plecaka.
- Myślałem, że spakowałem pompkę - mruknąłem.
Złapałem za kierownicę i zacząłem wracać. Nagle poczułem magię. Popatrzyłem na dom znajdujący się obok mnie.
- ""Może właściciel tego domu ma pompkę do roweru" - pomyślałem. Zostawiłem rower i obojętnie podszedłem do drzwi. Zadzwoniłem, lecz nikt nie otwierał, jednak nie poddawałem się. Zadzwoniłem jeszcze z kilka, a może i kilkadziesiąt razy. W końcu drzwi otworzyły się i ujrzałem młodą kobietę o różowych włosach.
- Stało się coś? - zapytała z uśmiechem na twarzy. Wyglądała na miłą, lecz nigdy nic nie wiadomo. Uśmiechnąłem się trochę złowieszczo, trochę szczerze.
- Czy nie ma może pani pompki do roweru? Jakiś dzieciak spuścił powietrze z przedniego koła, a ja zapomniałem wziąć swoją - powiedziałem.

(Aristanae?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz