29 września 2015

Od Somniatisa cd. Tiffany - Zaprawdę, poradnik był bardzo pomocny^^

- Teraz... - dziewczyna zaczęła się zastanawiać.
- Porozmawiamy z nią spokojnie - powiedział basior z błyskiem szaleństwa w oku.
- Chcesz rozmawiać Z TYM?! - Tiffany nie wyglądała na przekonaną. - Nie da się!
- Zawsze się da - odparł pogodnie, próbując się wyprostować w tej niewygodnej leżąco-siedząco-klęczącej pozycji. - Like a milord~
  Roześmiał się. Hydra spojrzała na niego groźnie i jej ogon z całej pety przywalił basiorowi w pysk, odrzucając go na kilka metrów i uderzając nim o ziemie. Somniatis plunął krwią, a hydra stanęła nad nim. Przelotnie pomyślał, że mógł najpierw wyjaśnić towarzyszce, co planuje, jednak nie było na to czasu.
- Przesssssstań rżeć, śśśśśmieciu - wysyczało na raz kilka głów hydry, mrużąc przy tym oczy - i sssssssssiedź tam, gdzie cię possssssssadzono.
- Okej, okej. - Mężczyzna uśmiechnął się. - Przecież się nie ruszam. Chciałem tylko porozmawiać o was i o tym, co chcecie z nami zrobić. To źle?
  Z łbów hydry polało się jeszcze więcej kwasu i Somniatis miał szczęście, że podłoga była nierówna, a on leżał na małym pagórku. Dyskretnie spojrzał na Tytanię, przyglądającą się jego sytuacji z nieco zmartwioną, a nieco przestraszoną miną. "No tak, jak się utopię w kwasie to nie będzie miał się kto nią zajmować... nikt z WKN'u jeszcze o niej nie wie. Prócz osoby, która raczej nikomu nie powie." wiezień westchnął i zacząłem zbierać się z ziemi do pozycji pionowej. Potwór zareagował błyskawicznie, ponownie atakując ogonem, jednak tym razem basior był przygotowany. Uchylił się, a cios wymierzony we niego trafił w ścianę, odłupując od niej sporych rozmiarów kamień. Jednak następne uderzenie z powrotem powaliło go na ziemie, tym razem głową do przodu. Huknęło głucho i Somniatis zastygł w bezruchu.
  Tiffany krzyknęła i podpełzła do leżącego mężczyzny. Próbowała go odwrócić, jednak ze skrępowanymi rękoma nie miała szans. Hydra syknęła i tym razem ją odrzuciła ogonem od Somniatisa. Podeszła do niej i syczącym głosem zaczęła coś jej tłumaczyć.
  Tymczasem spod czarnych włosów leżącego błysnęło złote oko. Bezszelestnie podniósł się do pozycji siedzącej i dłońmi odszukał kamień. Tylko kilka sekund kreślił na nim drobną pieczęć, która przemieniła go w nóż. Kolejne kilka sekund piłował więzy, co chwila zerkając z ukosa na zajętą Tytanią hydrę. Miał szczerą nadzieję, że nie przypomni sobie o nim akurat w tym momencie. 
  Wreszcie więzy puściły z cichym trzaskiem, który jednak wystarczył, by zwrócić uwagę wroga. Mężczyzna nie czekał dłużej. Skoczył w kierunku potwora, a tamten w odruchu obronnym próbował go ugryźć. Kilka kropel trucizny z pyska poparzyło boleśnie twarz Somniatisowi, jednak ten nie zważał na ból. Musiał uratować swojego małego Cienia. Był już przy Tytani, przeciął więzy. Hydra ryknęła wściekle i uderzyła w więźnia z całej siły jednym z łbów, prósząc wszędzie naokoło jadem.
(Tytanio? Wybacz zmianę osoby, ale tak chyba będzie dla niego lepiej. No i muszę się nauczyć pisać z 3 osoby :P)

1 komentarz: