Gdy byliśmy już kilka metrów od stworów, mój świat wypełnił się jasnym blaskiem. Zamrugałem intensywnie, jednak światło mnie oślepiło i zmusiło do zamknięcia oczu.
Gdy je ponownie otworzyłem, leżałem na zimnym kamieniu przed wesoło hulającym w kominku ogniem. Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Ktoś wepchnął mi do łapy kubek z jakimiś ziołami. Erna.
- W porządku? - zapytała z troską. - Nic ci się nie stało?
- Nie... a co z Tyks? - Obróciłem się, by spojrzeć na posłanie, na którym nadal leżał wadera.
- Obudziła się, jednak jest bardzo słaba i nie ma mowy o siadaniu, a co dopiero wstawaniu - oznajmiła Szamanka. - Ten "sen" musiał być dla niej na prawdę ciężkim przeżyciem. W końcu to wszystko działo się w jej głowie. Cała wasza trójka czerpała siły do materializacji z jej zasobów.
- A więc tak to działa. Miałem nadzieję, że sposób, w jaki mnie tam wprowadziłaś umożliwia pobór energii z zewnątrz.
- Tak zwykle jest, jednak ona jest odizolowana od świata zewnętrznego. Szczelnie zamknięta. To cud, że udało mi się tam ciebie wprowadzić. Akurat mury były osłabione.
- Przez jej brata? - spytałem.
- Przez jej brata - potwierdziła.
- Wo-dy... - wyszeptała słabo wadera, a Erna poderwała się, by spełnić prośbę Tyks.
Podsunęła jej podeczek pod nos i dopilnowała, by wadera wszystko wypiła. Powtórzyła to kilka razy.
- Jak się czujesz? - zapytała. - Czy prócz osłabienia czujesz jakiś ból?
(Tyks?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz