Po zmroku wyszłam ze swojego domu. Noc była wyjątkowo ciemna i mroczna. Co jakiś czas słychać było pohukiwanie sowy gdzieś w oddali. Na tle nocnego miasta moja sukienka wydawała się połyskiwać w ciemnościach. Gdzie nigdzie nie było widać żadnego przechodnia. Gdy przechodziłam koło pewnego zaułka usłyszałam czyjąś rozmowę. Wyłapałam z rozmowy tylko tyle, że zaczęli mówić coś o mnie. Postanowiłam przyśpieszyć kroku, ale ci mężczyźni zaczęli iść za mną. Bałam się odwrócić bo wiedziałam, że zobaczą w moich oczach lęk i mnie zaatakują. Postanowiłam się raz odwrócić, gdy to zrobiłam zaczęli biec w moją stronę. Długo się nie zastanawiając zaczęłam przed nimi uciekać. Jednak na marne. Byli coraz bliżej i bliżej. Szybko skręciłam w pewną uliczkę myśląc, że ich zgubię. Jednak oni ciągle za mną byli. Gdy już wybiegłam z wąskiej uliczki zaczęłam biec nie patrząc gdzie. Moja głowa ciągle była skierowana na tych bandytów. Kilka razy skręciłam w jakieś uliczki, aż w końcu zostawiłam ich w tyle. Tylko nie wiem na ile miałam czasu. Rozejrzałam sie po okolicy i zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam. Postanowiłam iść przed siebie mając nadzieję, że wpadnę na kogoś kto mi pomoże odnaleźć drogę. Szłam chyba z dwie godziny, a ciągle nikogo nie spotkałam. Po chwili na swojej ręce poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się i mnie sparaliżowało. Był to jeden z tych facetów którzy mnie ścigali. Nagle za sobą usłyszałam czyjś męski głos.
(Jakiś Pan?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz