Pewnego dnia razem ze Szczerbkiem lataliśmy nad różnymi wyspami. Niby każda podobna
smoki jakieś watahy i nic więcej. Zdala od watahy zauważyliśmy obcy ląd. Postanowiliśmy tam
wylądować i sprawdzić co tam jest. Wylądowaliśmy, a przed nami rozciągał się bardzo gęsty las.
Niepewnym krokiem weszliśmy do lasu. Wokół rozlegały się ryki smoków i śpiew ptaków.
W oddali zamajaczyła nam ludzka sylwetka. Nie widziałem twarzy, bo była zasłonięta kapturem.
Gdy zobaczyła, że ją zobaczyliśmy zaczęła uciekać. My intuicyjnie zaczęłiśmy za nią biec. Byliśmy
coraz bliżej. Gdy byłem wystarczająco blisko tej postaci skoczyłem jej na plecy. Gdy już leżała na
ziemi wykrzyczała:
- Weź ze mnie złaź!!!
Po tych słowach zorientowałem się, że to dziewczyna.
- Dobra zejdę z Ciebie, ale masz nie uciekać dobra?
- Dobra. Tylko złaź ze mnie!
Ja powoli z niej zszedłem. Ona powloli wstała i popatrzyła to na Szczerbka to na mnie.
- Kim jesteście? - zapytała zaciekawiona.
- Ja jestem Damon. A to mój przyjaciel Szczerbatek. A ty kim jesteś?
- Ja jestem Calla. I mogę już iść? Ojciec będzie się martwił, że długo nie wracam.
- Dobra idź, ale nikomu nie mów o nas. Ok?
- Ok. No to narazie.
Dziewczyna szybko pobiegła w głąb lasu. Postanowiliśmy ze Szczerbkiem zostać w tym lesie, bo
czuliśmy, że coś może się stać. Znaleźliśmy jaskinię która była zamieszkiwana przez pewnego
smoka, ale po dłuższej rozmowie z nim pozwolił nam przez jakiś czas zamieszkiwać jego jaskinię.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz