19 kwietnia 2014

Od Shailene do Akumy i od Akumy do Shailene

Dudniły mi w głowie słowa Akumy... Wbiłam pazury w ziemie, oczy płoną mi na biało, zbliżyłam się do basiora
- Posłuchaj uważnie, NIE JESTEM POTWOREM
- Nie? - uniosłem brew do góry - W takim razie czym jesteś? Jedno dotknięcie ciebie, gdy jesteś zła i przemieniam się w lód.
- Jestem... - myślałam nad tym co mam powiedzieć... odetchnęłam kilka razy żeby się uspokoić, mój nos zrobił się znów niebieski - teraz jestem spokojna
Popatrzałam się na łapę basiora i zamieniłam ją w lód. Patrzałam na osłupiałego Akumę "on chyba jest głupi"
- Ale teraz chciałaś to zrobić - wzruszyłem ramionami -Też mogę się przemienić, gdy tego chcę i Argona też mogła, co nie zmienia faktu, kim jesteśmy...
- Dobrze, więc uświadom mnie, kim jestem?
- Potworem - moje spojrzenie było zimne, a w złotych oczach zamigotała czerwień
- Aha, więc potwory chyba robią takie rzeczy jak ta.. - Naciągnęłam cięciwę łuku i strzeliłam milimetr od ucha Akumy - I takie.. - Strzeliłam mu lekko w łapę - I takie chyba też - zamroziłam go tak, aby umiał ruszać tylko głową, podeszłam do niego
- Jestem takim samym potworem jak ty? - zamieniłam się w mgłę i wylądowałam nad wodospadem łez
Szybko się rozmroziłem i otrzepałem z resztek lodu
- Nie, jesteś gorsza ode mnie - mruknąłem - Ja nie używam tego bez potrzeby.
Shailene: - Masz rację, ciebie nikt nie pobije - już mnie nie było
Kręciłam się nad wodospadem. "On jest zły, więc czemu czuję się podle jeśli zrobię mu krzywdę?"
**************NASTĘPNEGO DNIA WIECZOREM W POBLIŻU SKAŁY ALPHY********
Szedłem do Mixi, by zdać jej raport z ostatnich dni
Biegłam do Mixi, gdy nagle wpadłam na Akumę
Odturlałem się kawałek w tył i dopiero wtedy zauważyłem, kto na mnie wpadł. Shailene. Przewróciłem oczami
- To znowu ty?
Przeturlałam się kawałek, Akuma tak samo tylko w inną stronę, szybko się podniosłam i napięłam cięciwę łuku
-Mogłabym zapytać o to samo...
Westchnąłem ciężko 
- Dzisiaj nie mam czasu na zabawę. Muszę złożyć raport Alphie - bez słowa ruszyłem w dalszą drogę wymijając waderę
- Zjarana, nie ma jej
- Mixi? - uniosłem jedną brew - Zjarana? Te dwa słowa do siebie nie pasują
Shailene: - Sok wiśniowy? Mówi ci to coś? I.... ten... no ... - zaczęłam się śmiać i płakać naraz
Przez chwilę patrzyłem na waderę jak na wariatkę
- Rozumiem, że nie tylko ona - mruknąłem
Shailene: - Przepraszam. Ty nie wiesz co to znaczy widzieć wszędzie foki tańczące walca z oposami. Dobrze, to... raczej nie jest dobry temat na rozmowę w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na terenie watahy w środku nocy... pomiędzy dwoma niecierpiącymi się wilkami - mówiąc to zapiekło mnie w gardle
- Czemu "najniebezpieczniejszym" miejscu? - spojrzałem na skałę Alphy - A zresztą wcale cię nie nie cierpię. Nic do ciebie nie mam, póki nie wchodzisz mi w drogę.
- Słyszysz to?
Nastawiłem czujnie uszy 
- Szelest? - zapytałem z powagą w głosie
- Nie k***a , ptaszki - uśmiecham się kpiąco
- Debilka - mruknąłem rozglądając się. Doświadczenie mi podpowiadało, że nie wolno lekceważyć takich "szelestów", szczególnie jak ma się jeszcze na głowie taką oną... waderę  - Jeżeli to jakiś potwór wskazane by było zachować ostrożność, jeśli łaskawa pani nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Za tobą, geniuszu - śmignęłam strzałą nad głową Akumy celując w duże.. coś
Odwróciłem się błyskawicznie, by ujrzeć olbrzymiego Ogra górskiego. W ostatniej chwili uskoczyłem przed drewnianą maczugą
- No widzisz, znowu uratowałam Ci życie - uśmiechnęłam się i rzuciłam na ogra wbijając mu sztylet w brzuch i rozcinając na pół
- Ała - dostałam maczugą w głowę
Z brzucha potwora buchnęła krew, a razem z nią zaczęły wysypywać się wnętrzności. Wśród tak dobrze znanych i rozpoznawalnych jak żołądek, czy wątroba były tam też etegan (narząd do wytwarzania głupoty?) i oderon (pomaga w trawieniu kości). Upadając ogr uderzył Shai w głowę. Wadera krzyknęła
- Co do... - ogr podniósł się z ziemi, a rana po sztylecie była zabliźniona, rzucił się na mnie - No zrób coś!
Uśmiechnąłem się kpiąco
- Myślę, że sama dasz sobie radę - odwróciłem się plecami do walczących i odszedłem machając łapą na pożegnanie. Za moimi plecami usłyszałem jeszcze jakiś huk i jęk... chociaż nie byłem pewny czyj...
- Boisz się? - pacnęłam ogra łapą w łeb i pobiegłam w stronę Akumy, ogr pobiegł za mną i rzucił się na nas, ale ja zamieniłam się w mgle*
Ogr podbiegł do nas
-No i koniec zabawy - westchnąłem, a z ziemi wokół mnie wyszły trzy umarlaki - Zabić go 
Rozkazałem i ruszyłem dalej. Za moimi plecami Ogr był masakrowany przez piekielne sługi, bez mojego udziału...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz