18 kwietnia 2014

Od Shailene do Mixi

Siedziałam na zamarzniętym kamieniu, dookoła mnie padał śnieg. Byłam skoncentrowana na rozbitym kryształku pod moimi łapami. To była moja łza. Tak, tak płakałam. "Muszę się nauczyć panować nad emocjami, nie mogę zamrażać swoich przyjaciół. Chwileczkę. JA NIE MAM PRZYJACIÓŁ". Po tych rozmyślaniach zaczęłam płakać. Jeśli będę zamrażała każdego kto się do mnie zbliży kiedy nie mam dobrego humoru to po jakimś czasie będę mieszkała w lodowej krainie, a tego chcę uniknąć. . .  Moje głębokie rozmyślania przerwał krzyk odwróciłam się i zobaczyłam rozmytą postać ze skrzydłami i skaczącego na mnie Demorusa. W porę zrobiłam unik. Byłam przerażona. Wadera krzyczała coś do mnie. Zrozumiałam jedynie - ...... Nij Uszy..... - chyba chodziło o zamknij uszy? Zatkaj? Nie ważne! wystraszyłam się jeszcze bardziej kiedy do moich uszu przedzierał się przeraźliwy krzyk. Zamknęłam oczy i nagle byłam w wielkiej lodowej kuli. Pewnie niekontrolowanie zrobiłam sobie powłokę ochronną. Wilkiem który do mnie krzyczał była Mixi. Miała zabandażowane skrzydło, ale unosiła się pół metra nad ziemią. Dookoła niej były 4 martwe Demorusy. Pewnie zabił ich jej krzyk. Ale dookoła jeziorka Narcyza było 20 Demotrusów. Ona nie da rady sama. Zaczęłam kopać lodową ścianę. Nic to nie dało, Mixi była tam sama, narażona na śmierć a tylko ja mogłam jej pomóc... Skuuuup się! Myślałam. Zamroź Demorusy. Zostaw Mixi w spokoju. Powtarzałam to w myślach. BUM! Ściana dookoła mnie pękła, a po ziemi przeszedł lodowaty wiatr i wszystkie demorusy były zamrożone. Naprzeciwko mnie stała wadera z szeroko otwartym pyskiem i szeroko otwartymi oczami. Wyjęłam Patronusa i strzeliłam po kolei do każdego lodowego posągu. Rozsypały się na kawałeczki. Spojrzałam w oczy alfy i rzuciłam niedbale:
- Dziękuję za pomoc, bez ciebie bym nie żyła.. - spojrzała na mnie uśmiechnęła się i chyba chciała mnie objąć ale byłam szybsza, machnęłam ogonem i zdezorientowana Mixi stała sama nad Jeziorkiem Narcyza. Ja byłam już mgłą... Poleciałam na szczyt najwyższego drzewa, przybrałam normalną postać i zaczęłam płakać.. Pioruny waliły dookoła mnie, ale ja się nie przejmowałam. Tu nikomu nic nie zrobię. Zamknęłam oczy. Odpłynęłam.

(Mixi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz