Coś we mnie uderzyło a następnie przygwoździło do ziemi. Nie mogłem się ruszyć więc wezwałem duchy a te zepchnęły ze mnie to "coś". Wstałem, otrzepałem się i spojrzałem prosto na wilka.
- Witaj Roswell... - powiedziałem spokojnie (jak na mnie) i kazałem duchom go puścić.
Basior wykorzystując okazję rzucił się na mnie, na szczęście zrobiłem unik.
- Jak widzę nie jesteś w humorze? A to szkoda... - powiedziałem i zacząłem okrążać basiora. - Bo już dawno chciałem zacząć z tobą znajomość... - dodałem i uśmiechnąłem się szyderczo, wilk trochę się uspokoił ale nadal był najeżony. Odwróciłem wzrok, wskoczyłam na skałę i usiadłem.
- A ja nie - odparł.
Pokręciłem głową.
- Szkoda.... - powiedziałem zamykając oczy. Nastała cisza, a ja słyszałem jedynie kroki za sobą. Szybko zrobiłem unik czując oddech na karku. Popatrzałem na postać.
- Wiesz... to robi się już nudne - powiedziałem.
- To przestać robić uniki
Wilk rzucił się w moją stronę, westchnąłem.
- Nie chciałem tego robić ale muszę...
Gdy wilk był już dostatecznie blisko "przeciąłem" go łapą i zanim się obejrzałem miałem w łapie czerwoną, lśniącą kulę... Jego duszę a on sam był w jej środku.
- Bardzo ciekawe... normalna dusza byłaby niebieska lub zielona... Ale twoja jest czerwona....
- ,,Gdzie ja jestem? Wypuść mnie!" - krzyczał Roswell (w kuli).
Pokręciłem głową.
- Wypuścić? A! Czyli mam cię stłuc!
- ,,Nie!" - krzyczał
- Hmmm... niech pomyślę... - zamyśliłem się na chwilę ale potem spojrzałem mu w małe oczka. - Zostawisz mnie? - zapytałem.
Basior zrezygnowany i naburmuszony pokiwał głową.
- No to zgoda! Zamknij oczy!
Wilk zamknął oczy, a ja narysowałem na kuli znak życia i rozbiłem, a dusza wilka wróciła do ciała.
- Zapomnijmy o tej sprawie, ok? Nie lubię używać tej umiejętności.... Właściwie to jest w połowie przekleństwo ale kiedy indziej ci o tym opowiem... To do widzenia! - powiedziałem i zamieniłem się w ducha... odleciałem i.... emmm... Ah! nie pamiętam!
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz