5 grudnia 2014

Od Deffa do Roswell`a

Coś we mnie uderzyło a następnie przygwoździło do ziemi. Nie mogłem się ruszyć więc wezwałem duchy a te zepchnęły ze mnie to "coś". Wstałem, otrzepałem się i spojrzałem prosto na wilka.
- Witaj Roswell... - powiedziałem spokojnie (jak na mnie) i kazałem duchom go puścić.
 Basior wykorzystując okazję rzucił się na mnie, na szczęście zrobiłem unik.
 - Jak widzę nie jesteś w humorze? A to szkoda... - powiedziałem i zacząłem okrążać basiora. - Bo już dawno chciałem zacząć z tobą znajomość... - dodałem i uśmiechnąłem się szyderczo, wilk trochę się uspokoił ale nadal był najeżony. Odwróciłem wzrok, wskoczyłam na skałę i usiadłem.
 - A ja nie - odparł.
 Pokręciłem głową.
 - Szkoda.... - powiedziałem zamykając oczy. Nastała cisza, a ja słyszałem jedynie kroki za sobą. Szybko zrobiłem unik czując oddech na karku. Popatrzałem na postać.
 - Wiesz... to robi się już nudne - powiedziałem.
 - To przestać robić uniki
 Wilk rzucił się w moją stronę, westchnąłem.
- Nie chciałem tego robić ale muszę...
 Gdy wilk był już dostatecznie blisko "przeciąłem" go łapą i zanim się obejrzałem miałem w łapie czerwoną, lśniącą kulę... Jego duszę a on sam był w jej środku.
 - Bardzo ciekawe... normalna dusza byłaby niebieska lub zielona... Ale twoja jest czerwona....
 - ,,Gdzie ja jestem? Wypuść mnie!" - krzyczał Roswell (w kuli).
 Pokręciłem głową.
 - Wypuścić? A! Czyli mam cię stłuc!
- ,,Nie!" - krzyczał
 - Hmmm... niech pomyślę... - zamyśliłem się na chwilę ale potem spojrzałem mu w małe oczka. - Zostawisz mnie? - zapytałem.
 Basior zrezygnowany i naburmuszony pokiwał głową.
- No to zgoda! Zamknij oczy!
 Wilk zamknął oczy, a ja narysowałem na kuli znak życia i rozbiłem, a dusza wilka wróciła do ciała.
 - Zapomnijmy o tej sprawie, ok? Nie lubię używać tej umiejętności.... Właściwie to jest w połowie przekleństwo ale kiedy indziej ci o tym opowiem... To do widzenia! - powiedziałem i zamieniłem się w ducha... odleciałem i.... emmm... Ah! nie pamiętam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz