10 grudnia 2014

Od Roswell'a - Projekt "Fox" Śmierc Sierry



Wadera obudziła się i obróciła łeb w moją stronę. Uśmiechnęła się szeroko i przemówiła.
- Cześc... miałam nadzieję, że ktoś tu w końcu przyjdzie - powoli wstała. - Mixi jednak mnie przejżała, prawda? - odwróciła wzrok w inną stronę by po chwili znów zwrócic go ku mi - to jak? Przyłączysz się? - spytała.
- A to niby do czego?
- Jak to, "do czego"? Do obalenia Mixi! - jej głos zmienił sie nie do poznania, a oczy wyglądały jak Ceresa tuż przed tym jak go zabiłem... kolejny przypadek tej tajemniczej przypadłości.
- Nigdy. - odrzekłem z niezwykłym spokojem jak na taka sytuację. Wadera na chwilę znieruchomiała. Po chwili gwałtownie się zatrzęsła i znów zastygła w bezruchu.
- Więc giń! - wrzasnęła znów tym dziwnym głosem i skoczyła skutecznie obalając mnie na ziemię. Na szczęście udało mi sie w ostatniej chwili odeprzec jej atak szczękami i zrzucic ja z siebie. Odskoczyła, a jej ruda sierśc cała się nastroszyła. Znów zaatakowała.
Szum. Wrzask. Krew. Ból. Światło. Mrok.
Straciłem przytomnośc.
Obudziłem się jednak nie otwierałem oczu przez pewien, dośc długi czas. Nasłuchiwałem. Cisza. Nie poczułem nawet najmniejszego muśnięcia waitru czy kropli wody. Umarłem? Nie, żyłem... odważyłem się otworzyc oczy.
Leżałem obok Sierry, była martwa, cała we krwi, a na jej ciele były setki ran.

Jeszcze nigdy wcześniej nie wpadłem w taka furię, któej bym nie pamiętał... dziś zdażyło się to po raz pierwszy. Wstałem i udałem się ku wyjściu z jaskini. Gdy przekroczyłem granicę nory ze światem zewnętrznym oślepiło mnie śwaitło słoneczne, a w głębi białej plamy usłyszałem głos.
- Rose... nic ci nie jest?... Boże! Jesteś cały we krwi! - ktoś pomógł mi ustac w miejscu. Dopiero teraz poczułem jak jestem wykończony i poraniony. Powoli odzyskiwałem wzrok... podpierała mnie jakaś biała wadera.

<Aria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz