29 listopada 2014

Od Andrzeja 7 - Wyprawa

  Byłam przerażona... Nagle wszyscy zaczęli kolejno upadać na ziemię i miotać się po klepisku. Zacisnęłam mocniej palce na błyszczącym krysztale. W pierwszej chwili chciałam uciekać, jednak potem troska nad przyjaciółmi zwyciężyła i podeszłam do Andrzeja 14. Zaczęłam nią lekko potrząsać, potem coraz mocniej.
- Andrzej 14, Andrzej 14! - krzyczałam, nie mogąc opanować przerażenia w głosie
  Nic. Żadnej reakcji. Pochyliłam się nad dziewczyną, by zbadać oddech i puls. Dalej nic. Cisza. Nie oddycha. Nie ma pulsu. Na Zeusa! Co powinnam zrobić?!
  Poderwałam się na równe nogi i podskoczyłam do Andrzeja 13, jednak gdy tylko pochyliłam się nad chłopakiem ten otworzył oczy, jednak błysnęły jedynie białka, i chwycił mnie za gardło. Zaczął coś mówić szybko, w niezrozumiałym dla mnie języku, warczał i klął. Zaczęło mi brakować tchu.
- And... rzej... 13... - wyszeptałam, ale nie przestawał
  Powoli świat wokół mnie się rozmywał. Kryształ w mojej dłoni błysnął potężnie. Głowa chłopaka odleciała do tyłu i uderzyła z dużą siłą o posadzkę. Puścił mnie. Upadłam dysząc ciężko. Spojrzałam na kryształ i przytuliłam go do piersi. Był dla mnie bardzo ważny i cenny. Czułam emanującą od niego moc, przechodzącą przez moje ciało. Tak znajomą... i tak odległą.
- Dziękuję... - wyszeptałam
  Wtem leżąca opodal Andrzej 14 odetchnęła głośno. Podeszłam do niej z nadzieją.
- Andrzej 14... - zaczęłam nieśmiało, ale widząc kolejne oddech powtórzyłam - Andrzej 14! Ocknij się!
  Zobaczyłam jak szara wadera powoli otwiera oczy i kamień spadł mi z serca.
- Ja... żyję? - zapytała cicho
- Tak! - wykrzyknęłam i przytuliłam ją mocno - A już myślałam, że wszyscy tu pomarliście... Andrzej 13 prawie mnie udusił...
  Wzdrygnęłam się lekko.
- Co z resztą? - Andrzej 14 rozejrzała się dokoła, szukając wzrokiem kogoś przytomnego
- Jeszcze nikt się nie ocknął... - wyszeptałam - A tylko ja nie zemdlałam...
  Dziewczyna spojrzała na mnie czujnie, z niepokojem.
- Co zrobiłaś? Ustawiłaś barierę ochronną? Zatkałaś uszy?
- Nic... - spuściłam wzrok - To nie moja zasługa...
- A czyja?
  W tym momencie od odpowiedzi wybawiła mnie budząc się z głośnym wdechem Andrzej 8
(Andrzej 8?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz