29 listopada 2014

Od Korso do Mitsuki

- No cóż… Sam dobrze jeszcze nie znam terenów watahy, ale jak sobie życzysz. 
Ruszyliśmy w przypadkowym kierunku. 
Szliśmy długo. Rozmawialiśmy trochę, jednak wadera większość czasu spędzała na rozglądaniu się dookoła, lub przypatrywaniu się mnie. Trochę mnie to konsternowało, jednak nic nie mówiłem. Nie znałem jej jeszcze dobrze, ale zdążyłem już zorientować się, że Mitsuki ma… ciekawy styl bycia. Była miła, jednak troszeczkę dziwna… 
- Korso? - zapytała w pewnym momecie. 
- Tak? 
- Znasz większość wilków stąd? 
- Cóż… Część znam, jednak często przychodzą nowe osoby… Dlaczego pytasz? 
- Bo chciałabym wiedzieć, kto to jest? 
Zatrzymałem się. Ona chyba postawiła sobie na punkt honoru krytykować moją spostrzegawczość. 
Podszedłem do wilka. 
- Hej! Jak ci mija dzień? 
- Jakoś idzie… O widzę, że masz nową koleżankę! 
- Tia, ona jest nowa… Właściwie, jestem chyba pierwszą osobą, jaką spotkała. Chciała, żebym ją oprowadził, ale sęk w tym, że sam nie znam za dobrze watahy… A jestem umówiony z Doctorem na herbatę…Pomożesz? 
- Co? Ja… W sumie mogę, ale… 
- Dzięki! - odwróciłem się i podbiegłem do Mitsuki - Wybacz, coś mi wypadlo. Ważne sprawy wzywają. Ale nie martw się, znalazłem ci lepszego przewodnika! 
Puściłem do niej oczko i odbiegłem. 
- Pa! - krzyknąłem jeszcze. 
Taaaak… To nie było najgrzeczniejsze z mojej strony. Ależ jestem zły. 
(Jakiś wilk? Ja się zmywam :p)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz