20 listopada 2014

Od Vincenta do Assumi

Pędziłem do nory Mixi najszybciej jak umiałem.
- Mixi! - wpadłem do jej jaskini.
- Co się stało? - uniosła wzrok znad jakiejś księgi.
- Jak się nazywa szamanka i gdzie mieszka? - zapytałem.
- Erna, pół kilometra stąd na południowy-wschód... A co się stało?
Nie odpowiedziałem tylko od razu popędziłem we wskazanym kierunku. Kiedy znalazłem odpowiednią jaskinię od razu do niej wszedłem.
- Erno? - zawołałem.
- Tak? - odpowiedział jakiś głos w głębi jaskini. - Coś się stało?
Przede mną stanęła ciemna wadera.
- Szybko potrzebujemy pomocy! Rose, nowa członkini watahy, zaczęła kaszleć i dławić się własną krwią! Szybko!
Erna skinęła głową, wróciła w głąb jaskini wzięła coś ze sobą i popędziliśmy razem w stronę nory Assumi.
- Jesteśmy - wydyszałem wpadając do domu łuczniczki.
Szamanka od razu podeszła do dalej krztuszącej się Rose. Później zrobiła coś o czym ja zwykły śmiertelnik nie mam pojęcia i wadera momentalnie przestała kaszleć.
- To skutki uboczne techniki - oznajmiła. - Normalnie się tak nie dzieje, ale ona jest na nią jakby... hmmm... uczulona.
Po tych słowach Erna wyszła.
- Rose? Dobrze się czujesz? - podszedłem do jej legowiska.
(Któraś z sióstr?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz