17 listopada 2014

Od Roswella do Mixi - nocny łowca

cd. tego

- Przecież czuję... - powiedziałem z jajem w pysku - to nocny łowca. - ustałem tak, by mój brzuch był jak najbliżej ziemi, aby wróg mnie nie zobaczył.
- Aaaa... nocny łowca? W takim razie nie ma co się bać. - uśmiechnęła się i wyprostowała. 
- Nie wilk, tylko człowiek... - warknąłem i pociągnąłem ja za ogon ku ziemi. Ledwo zdążyłem, bo łowca właśnie wyszedł z krzaków.



- Nie ruszaj się nawet o milimetr... - wyszeptałem i zacząłem się skradać ku intruzowi. Wyszedłem przed niego (a w sumie nią) i wyprostowałem się.
- Arkhesty mrghku habtkr? - odezwałem się do niej. Spojrzała na mnie i przeszła do odpowiedzi.
- Megrtr targhu lei.
- Hya, Hya... jartush yaman.
- Retrishgh deghsu dwursh pormqen sezfratk...
- Pitus[e]y. - Kiwnęła głową i odwróciła się, po czym ruszyła w drogę powrotną. - możesz wyjść. - zwróciłem się do Mixi.

(Mixi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz