1 listopada 2014

Od Ketsurui'ego do Anastasii

  Patrzyłem jak wadera rzuca się w zimne objęcie boga śmierci. Dopiero teraz go poznałem. Co on tu robi. Przypadłem do ziemi w niemym ukłonie. Spotkanie Tatnosa podczas pełni... niezwykła rzecz. Mój Pan się ucieszy.
- Cieszę się, że cię widzę, córko ma - powiedział z lekkim uśmiechem
  Mówią, że śmierć ma wiele wspólnego z miłością. Nie wierzyłem w to aż do dziś...
- Ja też się cieszę tatusiu - Anastasia wyglądała na wniebowziętą - Czemu tak rzadko mnie odwiedzałeś?
- Miałem inne sprawy na głowie...
- Po co więc teraz przyszedłeś? - widziałem jak oczy Tantosa ciemnieją
- Właściwie to nie jestem tu dal ciebie. Na tym cmentarzu znajduje się ktoś, kto wisi mi swoje życia.
  Podniosłem się z ziemi. A więc to co mówił Mój Pan było prawdą. Miałem zginąć podczas wojny.
- Kto taki? 
- On - wskazał mnie łapą - Ketsurui
(Anastasia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz