7 listopada 2014

Od Vincenta do Assumi

- Nie masz za co... - uśmiechnąłem się lekko. - Coś się stało?
Widać było, że wahała się chwilę nim odpowiedziała.
- Nie, nic... - w jej głosie wyczułem kłamstwo.
- Na pewno? - upewniłem się.
- Na pewno - powiedziała stanowczo.
- W takim razie, chodź, pokażę ci resztę! - uśmiechnąłem się szeroko. - Ups! - powiedziałem widząc, że most jest zerwany.
- Chyba trzeba będzie skakać - uśmiechnęła się krzywo.
- Nooo... - wpadł mi do głowy pewien pomysł. - Assumi? Skaczesz pierwsza?
- Dob... - nie dokończyła, bo zepchnąłem ją z urwiska. Po chwili można było usłyszeć plusk, wilka wpadającego do wody.
- Uwaga! Skaaaaacze! - krzyknąłem już spadając.
- Ty... - tu nastąpiła długa lista wyzwisk, której i tak nie słuchałem. - Wiesz, że mogłeś mnie zabić!?
- Wiem, że taka wspaniała osoba jak ty nie dała by się na to złapać - stwierdziłem, że komplementy trochę ją uspokoją, ale one tylko jeszcze bardziej ją wkurzyły.
- Myślisz, że jakieś schlebianie mi ci pomoże!? I tak cię utopię! - zaśmiała się. - Wiesz? W sumie to było nawet fajne...
- Wiedziałem, że ci się spodoba - wyszczerzyłem się.
(Assumi?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz