6 listopada 2014

Od Assumi do Vincenta

-Jakoś się udało. - Uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że przy nim za dużo się uśmiecham. O wiele za dużo. - Hm... no to tak. Dam Ci zaraz kilka liści pewnej rośliny, które musisz sobie przykładać rano, by nie wdało się zakażenie. W takim razie skoro nie wyniesiemy demona z Ciebie, to najwyżej będziemy go zamykać na kolejne miesiące.
-Assumi? -Zapytał niepewnie wilk. - Skąd ty się znasz na tak wielu różnych dziedzinach na przykład egzorcyzmie i zielarstwie?
-Przez jakiś czas w poprzedniej watasze byłam zielarką, bo akurat wilk z tą funkcją zmarł i nie było komu się zająć ziołami, które były do zebrania. Musiałam przestudiować wszystkie książki na ten temat. A tak moim zwyczajnym stanowiskiem był egzorcysta. Nie wiem czemu, ale demony nie wydają mi się wcale straszne... Naczytałam się o nich w wielu księgach i nie są wcale takie groźne jak się wydaje. Bo co one mogą zrobić? Mogą tylko zabić. - Powiedziałam te słowa z obojętnością a basior się nieco zdziwił.
(Vincent? Chyba te nasze "brak weny" będzie ciągnęło się w nieskończoność.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz