3 listopada 2014

Od Assumi do Vincenta

Ale z niego dziwny typek. Dołącza do watahy, mówi, że i tak długo tu nie będzie, a do tego nawet nie chce korzystać z jaskini. To gdzie on będzie teraz mieszkał? W dziupli jak wiewióra?
- No dobrze. - powiedziałam. - W takim razie, najlepiej by było gdybyś już poszedł szukać tej swojej "dziupli", zanim Cię noc zastanie.
Widać, że trochę go zdziwiło moje określenie. Przypadkowo mi się wymsknęły moje myśli. Tak już czasami bywa z moją głową. Myśli zbyt szybko uciekają przez pysk. Pożegnaliśmy się i odszedł. Nazajutrz wybrałam się na polowanie do lasu. Z dziupli, bardzo szerokiego drzewa wystawał jakiś czarny ogon.
-Tak jak myślałam...
Pociągnęłam za ów ogon.
-Auć! - Wrzasnął ten ktoś. Z dziupli wyjrzał zdezorientowany pysk Vincenta.
(Vincent?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz