16 kwietnia 2015

Od Akumy cd. Isaaca

  W moich oczach zapłonął gniew ten nowy śmiał mi rozkazywać! Zamaszyście odepchnąłem go od siebie. Jego bliskość mnie brzydziła, jego mowa napawała pogardą. Na dodatek zrobił z kimś, bardzo mi drogim COŚ TAKIEGO! 
- Jeśli chcesz żyć nie powinieneś mi rozkazywać. - Mówiłem cicho, ale zimno, dokładnie wymawiając każde słowo. Zwęziłem oczy w cienkie szparki. - Taki dzieciak jak ty nie ma prawa mówić mi, co jest dobre, a co złe.
- Myślisz, że wpierdoliłeś wszystkie rozumy?! Za kogo ty się kurwa uważasz! - warknął różowy basior. 
  Spojrzałem na niego z czystą pogardą. 
- Takim kundla, jak ty nie warto odpowiadać. - Ruszyłem w kierunku miotającej się nadal po polance Shailene.
- Nie pozwolę ci, kurwa! - Basior rzuciła się na mnie i wgryzł w mój grzbiet. Siłą impetu przewróciliśmy się na trawę, prosto przed leżącą na plecach Ookami.
 - Arrrr-e wuuuu ulll-oce stessss-cie! - Roześmiała się w głos. - Jeeee-dee ball-an... duuu-gi baall-an... csooo tamm dalll-eeeee...?
  Nie czekając na lepszą okazję spróbowałem wcisnąć waderze do pyska pigułkę, ale nowy wytrącił mi ją z łapy. Tego było mi za wiele. Cienie, położone na ziemi obudziły się i oplotły go od stóp do głów. Przez chwilę nie rozumiał, o co chodzi. Zaczął się miotać jak szalony, gryząc i drapiąc. Wykorzystałem ten moment, by podnieść tabletkę i podać ja waderze.
  Dojście do siebie zajmie jej jeszcze trochę czasu, a ja powinienem rozprawić się jeszcze z Shailene. Jednak nie było jej nigdzie w zasięgu wzroku. Usłyszałem okrzyk triumfu. Odwróciłem się, by ujrzeć jak cienie chowają się na swoich miejscach, a basior stoi z wściekłym pyskiem.
- Teraz to ja ci, kurwa, najebie! - wrzasnął i zaszarżował w moim kierunku.
  Na moje szczęście, bo akurat przeżywałem jeden z moich coraz częstszych ataków kaszlu, drogę zagrodziła mu Ookami.
- Isaac, co się właściwie stało? - spytała. - To zioło, co nam dałeś było takie słabe?
- Nie, kurwa! To wina tego Chuja! - Tu wskazał na mnie. - Podał nam coś.
- Aku, czy to prawda? - Wadera zrobiła groźną minę. 
  Opanowałem się. Po pierwszym razie nie powinienem od razu wrzucać ich wszystkich do Tartaru.
- Tak, ale Shaielen uciekła. - Skrzywiłem się. - Jeśli pomożecie mi ją odnaleźć i ocucić to tym razem wam odpuszczę.
- Ja jebie, co ty, kurwa, pierdolisz?! - wrzasnął Isaac. - Mam ci pomóc odebrać jej zabawę?!
- Jak sobie chcecie. Pamiętajcie, że powiadomię Mixi o waszych wyczynach, a ona ma obowiązek meldować takie sprawy bogom. A oni nie będą zadowoleni.
(Isaac? Ookami?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz