- Musimy ją gonić - powiedziałam puszczając się biegiem za białowłosą. Pozostali ruszyli za mną zostawiając zaskoczonych żołnierzy.
- Czekajcie! - zawołała za nami kobieta. - Bez broni zginiecie!
- Nich się pani nie martwi, damy sobie radę! - odkrzyknął Akuma.
Dziewczyna biegała zadziwiająco szybko. Goniliśmy ją przez zrujnowane miasto cały czas bojąc się, że zza rogu za chwilę wyskoczy żołnierz z bronią. A przynajmniej ja się o to bałam.
- Aria! - zawołał Korso, ale ona nawet się nie odwróciła.
- Co za głupie dziecko... - mruczał do siebie Akuma.
Zaczęłam się zastanawiać czy ona nas przypadkiem gdzieś nie prowadzi. Kluczyliśmy uliczkami między zniszczonymi domami, a gdzieś niedaleko niewątpliwie toczyła się walka. W pewnym momencie już myśleliśmy, że ją złapiemy, ale ona skręciła w boczną uliczkę, a gdy i my tam dotarliśmy jej nie było.
Zatrzymaliśmy się, wszyscy dyszeli ciężko. W końcu nie ważne jaką by się miało kondycję po przebiegnięciu takiego dystansu każdy byłby zmęczony.
- Gdzie... ona... się podziała...? - wydyszała Erna. - Przecież... nie mogła... rozpłynąć się... w powietrzu...
Zaczęłam się rozglądać i nagle dostrzegłam jak coś białego przemknęło w oknie jednego z budynków.
- Tam! - wykrzyknęłam wskazując okno. - Widziałam ją!
Choć niechętnie to wszyscy ruszyliśmy do budynku. Zaczęliśmy się wspinać po schodach prowadzących na pierwsze piętro. Sprawdziliśmy tam wszystkie pomieszczenia, ale dziewczyny nie znaleźliśmy. Weszliśmy na wyższe piętro i tam zaczęliśmy poszukiwania.
- Tu jest! - usłyszeliśmy w pewnym momencie głos Erny.
Wszyscy pobiegliśmy do miejsca z którego dochodził głos. Szamanka trzymała białowłosą za ramię.
- Próbowała uciec przez okno - wyjaśniła.
- Aria! Co ty sobie wyobraża... - nie dokończyłam jej ochrzaniać, bo zobaczyłam, że to nie Aria. To była ta sama kobieta, która zabiła Assumi.
- Ja jebie... - mruknęła Shailene.
Bez zastanowienia wyjęłam sztylet (skąd go miałam to tylko ja... nikt nie wie) i zamachnęłam się nim na kobietę, ale ona tak jak wcześniej zniknęła. Pojawiła się za nami.
- Naprawdę liczycie, że jesteście w stanie mnie pokonać? - prychnęła. - Obserwuję was od początku tej waszej całej "wyprawy" i wiem o was wszystko.
- Po co nas obserwujesz? - zapytał rzeczowo Akuma.
- Naprawdę cię to aż tak interesuje, hebanowy książę? (mam przez to bekę życia xD) - uśmiechnęła się kobieta. - Powiem, więc... Macie bardzo interesujące ubrania.
- Śledziłaś nas tylko dlatego, że mamy interesujące ubrania? - zapytałam nie dowierzając.
- Zabiłaś Assumi dla jakiś ubrań?! - wybuchnęła Anastasia.
- Irytujesz mnie - cmoknęła zniesmaczona 'kopia Arii'. Podeszła do Anastasii i złapała ją za ramię. Wyszeptała jej coś do ucha i czarnowłosa... zdematerializowała się.
- Coś ty jej zrobiła?! - Narcyza wysunęła się na przód.
- Och, nic... Wróciła bezpiecznie do watahy. A teraz muszę was pożegnać... - obróciła się wokół własnej osi i już jej nie było.
Zacisnęłam wargi z trudem powstrzymując przekleństwo cisnące mi się na usta.
- Psiakrew! - warknął Akuma, co w jego ustach było naprawdę poważnym przekleństwem.
- Aku, wyluzuj - zaczęła go uspokajać Shai.
- Musimy iść jej szukać - oznajmiłam. - Proponuję skierować się w stronę walki.
Reszta się ze mną zgodziła i w szóstkę wyszliśmy z domu. Odgłosy walki usłyszeliśmy od razu. Dobiegały z niewielkiej odległości. Bez najmniejszego planu ruszyliśmy w ich stronę. Po chwili znaleźliśmy się na placu boju.
Dowódca Zabójców ostrożnie wychylił się zza roku budynku.
- Tam nie jest bezpiecznie. Mają broń palną.
- Okej, czy jest więc ktoś kto nie chce iść? - zapytałam. Nikt się nie zgłosił. - Czyli idziemy tam zabijamy białowłosą czarownicę i jeśli jest tam Aria to ją też zgarniamy.
Wszyscy skinęli głowami na znak, że się zgadzają.
- Czyli wbijamy tam z wojowniczym okrzykiem bez żadnego planu? - zapytała Erna. - To nie ma sensu... Musimy mieć plan...
- Naszym planem jest wbicie tam z wojowniczym okrzykiem - wyszczerzyłam się i chociaż wiedziałam, że Erna ma rację postanowiłam się zdać na los.
- Musimy mieć plan - nalegała Szamanka.
- No dobrze... - westchnęłam, a Erna wzięła patyk i zaczęła rysować nim plan miejsca walki.
- Wejdziemy z tej strony... - zaczęła nam tłumaczyć swój plan. Trzeba było przyznać, że był naprawdę dobry.
Korso z Narcyzą wybiegli zza budynku z okrzykiem: "Aaaaaaaaaa!". W tym czasie reszta zakradała się do okopów gdzie z pomocą umiejętności zachowanych w tym świecie zabijaliśmy kolejnych żołnierzy. Jedni mieli czarno-czerwono-żółte flagi na ramionach, a inni biało-czerwono-niebieskie, ale ja na to nie patrzyłam. Zabijałam wszystkich jak leci. W pewnym momencie zobaczyłam jakiś brudno biały punkt w okopie. Zbliżyłam się do niego i tak jak się spodziewałam dostrzegłam Arię. Tą prawdziwą.
Była związana, jej ubrania podarte, a ładnie ułożone włosy w nieładzie. Zaczęłam się martwić o to co się z nią działo przez ten czas. Zeskoczyłam na dno okopu i rozwiązałam dziewczynę.
- Żyjesz? - zapytałam.
- I to jak - wyszczerzyła się. - Tylko sukienka mi się trochę podarła... - spojrzała na postrzępiony dół odzienia.
- Nie jest źle - uśmiechnęłam się. - Chodź, zaprowadzę cię do reszty.
Wyszłyśmy z okopu i ujrzałyśmy Akumę z Narcyzą i Shai trzymających zabójczynię Assumi i Korso wbijającego jej nóż w brzuch. Zakryłam Arii oczy.
- Biegnij do Erny - powiedziałam puszczając jej oczy.
Podeszłam do nich i zabrałam chłopakowi nóż.
- Nie rób tego tak... - powiedziałam. - Mogę?
Skinął głową. Wzięłam duży zamach i nóż z łatwością zagłębił się w szyi kobiety. Trysnęła krew brudząc nas wszystkich, a kobieta upadła martwa na ziemię. Spróbowałam zamknąć jej oczy, ale jedno za nic nie chciało się dać. Przyjrzałam się mu dokładniej i zobaczyłam, że to kryształ. Choć z lekkim obrzydzeniem to wyciągnęłam go. Aria, która pojawiła się nie wiadomo skąd razem z resztą zabrała mi odłamek, który zajaśniał białym światłem. Kątem oka dostrzegłam jeszcze żołnierzy uciekających gdzieś.
♥♦♥
Otworzyłam oczy. Byłam na jakiejś ruchliwej ulicy, wszędzie wokół mnie przemykali ludzie. Co poniektórzy mieli maski na twarzach. Na ścianach budynków migotały przeróżne kolorowe bilboardy. Wszystko było kolorowe i dość dziwne.
- Wie ktoś gdzie jesteśmy...? - zapytałam.
(Akuś? To jest takie bez sensowne... I do tego po czasie... Ale co tam! Sama chciałam xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz