12 kwietnia 2015

Od Exelie

Snułam się powoli po jakichś terenach, nawet nie wiedząc co to za tereny i czy jest tu jakaś wataha. Nie, no na drugą wątpliwość znam odpowiedź. Nikogo tu nie ma w przeciągu... 10 kilometrów. Westchnęłam cicho. No to się wpakowałam. Zawróciłam w inny kierunek świata, a dokładniej mówiąc - zachód. Szłam tak powoli, aż w nos uderzył mnie jakiś zapach, a potem usłyszałam w oddali odgłosy pogoni, które zmierzały w moim kierunku. Jednak w moim tłumaczeniu "w oddali" są to od kilku do kilkunastu kilometrów. Oby było te "kilka". Ruszyłam w kierunku zapachu oraz odgłosów. Z każdym metrem coraz bardziej słyszałam odgłosy pogoni. Coś podpowiadało mi, żeby usunąć się nieco w bok. Jednak mojego "głosy wewnętrznego" oczywiście nie posłuchałam, bo po co? Nagle zza krzaków wyskoczył jeleń, więc odruchowo skoczyłam mu do gardła. Zwierzę padło, a ja zaczęłam zajadać. No, bo niby czemu nie? Po chwili usłyszałam szelest. Podniosłam głowę, a z krzaków wyszedł wilk. Jakiś basior. 
- JAJA SOBIE ZE MNIE ROBISZ?! - krzyknął na widok mnie i martwego jelenia
- O co Ci chodzi? - spytałam spokojnie
- O TO, ŻE UPOLOWAŁAŚ MOJĄ ZWIERZYNĘ! - basior był wyraźnie zdenerwowany
- Proszę bardzo - powiedziałam odsuwając się od jelenia - Masz jeszcze nawet prawie nietknięty... Pasi?
(Jakiś basior?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz