7 kwietnia 2015

Od Mixi do Erny

  Czułam palące ciepło wokół mojej szyi. Z trudem łapałam powietrze.
- Świetny żart - usłyszałam głos.
  Otworzyłam oczy, ale widziałam wszystko jakby przez mgłę. Dopiero po chwili się rozjaśniło i dostrzegłam Ernę i... Bezimiennego. Szamanka nie wyglądała najlepiej.
  Udało mi się wstać chociaż wciąż się chwiałam. Zataczając się lekko podeszłam do szarej wadery. 
- Co się stało? - zapytałam.
- Co się stało?! CO SIĘ STAŁO?! - wybuchnęła. - Upozorowałaś własne samobójstwo dla jakiegoś głupiego żartu! To się stało!
- Naprawdę...? - popatrzyłam na nią wielkimi oczami. Nie pamiętałam jak się tu znalazłam ani niczego z ostatnich kilku dni.
- Udajesz głupią, czy to wiszenie na sznurze coś ci zrobiło? - uspokoiła się i teraz wyglądała na nieco... zmartwioną?
- Nic nie pamiętam - spuściłam głowę. - Nie wiem jak się tu znalazłam i nie pamiętam zbytnio co robiłam wcześniej. Ale ważniejsze rzeczy wiem, wiem jak się nazywam, wiem jak ty się nazywasz i wiem, że on - wskazałam basiora - nie ma imienia.

  Ból szyi zaczął już trochę przechodzić, a moja ostrość widzenia była coraz lepsza.
- Erna...? Co się stało? - zapytałam dostrzegając jej zaczerwienione oczy.
- Nic - odparła odwracając wzrok.
- Bezimienny? Co jej się stało? - przeniosłam wzrok na dotąd milczącego basiora. On tylko wzruszył ramionami.

- Dobra - wstałam chwiejąc się lekko. - Trzeba iść do Akumy zobaczyć co się działo jak mnie nie było...
- Nigdzie nie idziesz! - powstrzymała mnie Szamanka.
- Czemu...?
- Jesteś osłabiona! Nie dojdziesz do niego!
- A tam... - przeszłam kilka kroków zataczając się nieco.
(Bezi? Erniak? A chciałam napisać ambitnie długie opo :/)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz