9 listopada 2014

Od Assumi do Vincenta

-Po, co tu przyszłaś? –Otrząsnęłam się. Tak, to bardzo ciekawe swoją siostrę, jeśli się jej nie znało. Imię i wygląd znałam tylko, dlatego, bo duch ojca mnie ostatnio nawiedził i pokazał ją.
-Chciałabym się od ciebie uczyć czarnej magii.
Zatrzymałam Vincenta, który prawie, co wyszedł z groty.
-Nie jestem nauczycielką. Prędzej czy później, jeśli byś mnie zdenerwowała, zostałabyś zabita.  –Odpowiedziałam z obojętnością w głosie. –Nie będę cię uczyć.
-Spodziewałam się tego. Assumi, to list od matki. –Wyciągnęła do mnie łapę ze świstkiem wygniecionego papieru.
-„Droga córeczko!
Jeśli to czytasz, to znaczy, że Rose do Ciebie dotarła. Chciałabym Cię prosić o to, żebyś mimo niechęci, uczyła ją magii i łucznictwa. Zawsze byłaś w tym lepsza od Amona. Byłaś… Nadal zapewne jesteś lepsza.  Twoja siostra jest bardzo inteligentnym i uzdolnionym wilkiem. Nie będziesz miała z nią problemów. To jest jedyno, co chcę, byś zrobiła po mojej bliskiej śmierci.
Mama” – Przeczytałam do na jednym oddechu. „Bliskiej śmierci”? Te słowa prawie wybiły mnie z tropu. –Skoro taka jest wola matki, masz tylko słuchać tego, co mówię. Zrozumiano?
-Tak jest kapitanie! –Zasalutowała.
-Możesz iść do swojej nory. Jutro zaczniemy douczki.  A do ciebie mam jeszcze jedną prośbę Vincencie…
Rose wyszła z jaskini.
-Następnym razem, jak ktoś z mojej cię zaczepi lub w ogóle znajdzie i zapyta o moją osobę, mów, że mnie nie znasz, nie widziałeś.
-Czemu? –Zapytał zdziwiony wilk.
-Moja rodzina składa się głownie z groźnych diabłów i różnych demonów. Tylko chyba matka, brat i ja byliśmy normalni. Teraz jeszcze ta cała Rose. Nie chcę by coś ci się stało… Żeby nikt nie cierpiał przez moją ukochaną rodzinkę....
(Vincent?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz