5 listopada 2014

Od Vincenta do Assumi

Po chwili uspokoiłem się nieco.
"Skąd ona do jasnej ciasnej wiedziała o tej myszy?!" krzyczały moje myśli.
Wtedy wpadłem na pomysł jak mogę się jej odpłacić.
- Assumi? - zapytałem słodkim, ale wciąż jeszcze lekko drżącym głosem. - Możesz tu podejść?
Podeszła, a ja położyłem swoją łapę na jej. Zobaczyłem jakiegoś wilka podpalającego coś potem chwila "czarnego ekranu", znowu ten sam wilk wrzucający związaną Assumi na tratwę na rzece. To było jej wspomnienie z "szufladki' najgorsze. Wróciłem do rzeczywistości.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się jeszcze słodziej.
Skupiłem się i wyobraziłem sobie te wspomnienie, które przed chwilą widziałem. Potem lekko dotknąłem czoła wadery, a ta zemdlała. Po chwili zaczęła krzyczeć. Uśmiechnąłem się złowieszczo.
"Nie! On znowu się budzi!" próbowałem powstrzymać mojego wewnętrznego mordercę.
Assumi się ocknęła była roztrzęsiona, no tak, w końcu zmieniłem jej wspomnienie tak, że Mixi próbowała ją wyciągnąć, ale jej się nie udało i razem spadły z wodospadu. Teraz byłem czymś pomiędzy mną, a NIM. Z jednej strony byłem chamski i złośliwy, a z drugiej hamowałem żądze krwi.
- Podobało się? - zaśmiałem się chamsko wbrew własnej woli.
- Vincent? - zapytała jeszcze przestraszona.
- Nie, Święty Mikołaj - to powiedział już on. Czułem, że tracę kontrolę, jeszcze chwila i zacznę zabijać. Udało mi się na chwilę odzyskać kontrolę.
- Uciekaj! - krzyknąłem. - I nie zbliżaj się do mnie przez najbliższe 24 godziny!
(Assumi? Proszę, nie strzelaj do mnie xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz