1 kwietnia 2015

Od Dalii do Vincenta

- Bardzo smaczny - powiedziałam z uśmiechem.
Po całym posiłku, czyli jakże smacznych zajęcy basior patrzył na mnie z przerażeniem w oczach. Ja oczywiście nie wiedziałam o co mu chodzi.
 - Ej, co jest?- spytałam przekrzywiając głowę.
Wilk nie odpowiedział. Stał jak stał z tym samym wzrokiem. Westchnęłam głęboko i wtedy zauważyłam, że jestem cała we krwi. Pewnie pomyślał, że jak jakiś seryjny morderca wyglądam. Jednak jest całkiem na odwrót. Jednak nie chcę mu tego mówić.
 - Aż tak źle wyglądam? - spytałam mojej jakże zacnej niańki.
 - E tam, jest nawet ok.... tylko nie wychodź tak nocą - zaśmiał się wyjmując jakąś miskę.
Zamarłam i wbiłam pazury w ziemię. Nie, nie, nie. Nie zgadzam się. Vincent podszedł do mnie.
 - Jest to jedno z zadań niańki i muszę Cię.. no... ten wymyć? - powiedział zmieszany.
Pokręciłam głową. dając znak, że stanowczo się nie zgadzam i mocniej wbiłam pazury w podłoże. Basior zaczął mnie ciągnąć w stronę miski z wodą. Musiało wyglądać to naprawdę komicznie.
 - Kobieto! Puść się! - powiedział lekko zdenerwowany.
 - Puścić? ok..- powiedziałam puszczając się podłoża.
Wtedy basior mnie pociągnął i upadł na miskę z wodą rozlewając ją. Wstałam z basiora i krzyknęłam:
 - Mission complete!

(Vincent?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz