1 kwietnia 2015

Od Mixi - Bez śladu

Kolejny beznadziejny dzień. Jeszcze ten okropny wiatr i lodowaty deszcz, a ja musiałam zrobić obchód. Zimny wiatr przenikał mnie dogłębnie i przyprawiał o drżenie. Miałam ochotę jak najszybciej wrócić do swojej nory i zaszyć się w niej, ale bycie Alphą to obowiązki. Jeszcze do tego usilne staranie zapomnieć o Akiko i jej liście. Pisała w nim, że jej odejście to nie moja wina, ale to sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej winna. Potem jeszcze Akanee... Oddała za mnie życie... Tylko po co? Po co oddała życie za kogoś tak beznadziejnego jak ja? Chcąc nie chcąc zaczęłam płakać... Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, dla mnie ona umarła właśnie w tym momencie. Przecież dla mnie nie było już żadnej nadziei. Nie miałam po co żyć. Niby wataha mnie potrzebowała, ale jestem pewna, że Erna czy Akuma będą o wiele lepsi jako Alpha. Wiedziałam co muszę zrobić. To na pewno wyjdzie wszystkim na dobre... Ruszyłam w stronę mojej jaskini. Wyjęłam z szuflady kawałek papieru, zaczęłam pisać.
Droga wataho!
Kiedy to czytacie ja prawdopodobnie jestem szczęśliwa, a wy może płaczecie, a może nie. Zrobiłam co musiałam... Nie dałam już rady. To wszystko było dla mnie zbyt ciężkie. Chcę was również przeprosić za to, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej i znów musicie szukać Alphy. Wiem, że lepiej będzie wam beze mnie. Może na początku ktoś będzie płakał, ale potem zapomnicie, zamażę się w waszych wspomnieniach i pozostanę legendą. Jak Argona. Jestem pewna, że wataha będzie radośniejsza bez Alphy, która potrzebuje ton melisy by normalnie funkcjonować. Dlatego uśmiechnijcie się i bawcie się! 
Powodzenia i radości,
Mixi

Wyjęłam z szuflady linę. Zrobiłam węzeł, którego nauczyłam się już jakiś czas temu by wykorzystać go właśnie w ten sposób. Wzniosłam się w powietrze i przywiesiłam linę pod sufitem. Włożyłam głowę w pętlę i złożyłam skrzydła pozwalając ciału bezwładnie wisieć. Zaczęłam słyszeć muzykę:
Pozwalasz odejść swojej delikatnej świadomości
Powoli z bezdźwięcznym krokiem.
Obracasz się w popiół i rozsypujesz wokół.
Właśnie tak… Właśnie tak…
Bez śladu.

Po Twoim odejściu, uczuciem, które we mnie tkwi jest bezużyteczność pochodząca z bezsilności.
Wiję się na dnie mojej zagmatwanej świadomości,
I pytając mą podświadomość, szukam odpowiedzi.
Nie mogę zobaczyć przyszłości przed moimi oczami.

Wstrzymując swój oddech w czasie niezmiennych pór roku,
Czekając na ratunek, zamieniasz się w nicość.
Moja usychająca piosenka, której nie możesz już usłyszeć,
 Płacze bez wyjątku.

Te łzy wylane z powodu straty,
Czy wylewają się również dla bólu, który znosiłaś?
Wszyscy odwracają swój wzrok,
I nie pomagając, pozwalają Ci umrzeć.

Moje ciało jest torturowane powoli
W tym wirze, w który zostałem wciągnięty.
Z gardłem pełnym tysiąca cierni, pytam:
Czy istnieje cokolwiek, co jestem w stanie uratować?
Przyszłość umiera tuż przed moimi oczami.

Wstrzymując swój oddech w czasie niezmiennych pór roku,
Czekając na ratunek, zamieniasz się w nicość.
Moja usychająca piosenka, której nie możesz już usłyszeć,
Płacze bez wyjątku.

Niech ta nieustannie opadająca mgła nie rozpłynie się,
Niech dowód na to, że żyłaś nigdy nie zniknie.
Jeżeli ta piosenka dotrze do Ciebie,
Jestem pewien, że uznasz ją za pełną hipokryzji.

Wstrzymując swój oddech w czasie niezmiennych pór roku,
Czekając na ratunek, zamieniasz się w nicość.
Nie mogę sprawić, by mój głos został usłyszany,
I zdaję sobie sprawę z tego, że to moja wina.

Zamknęłam oczy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To już koniec... Nareszcie.

1 komentarz:

  1. .
    .
    .
    .
    .
    .
    (Powyżej widzicie jedyny komentarz, który jestem w stanie napisać w tej chwili)
    ~Ookami

    OdpowiedzUsuń