9 marca 2015

Od Korso cd. Arii

Usłuchałem, choć wcale nie miałem apetytu. Cała ta sytuacja sprawiła, że pusty żołądek był moim najmniejszym problemem. Spojrzałem w sałatkę. Wyglądała bardzo kusząco. Widać, że wadera postarała się. 
- Dziękuję. Nie radzę ci tylko jeść tych jagód - powiedziałem i wziąłem się za swoją porcję. 
Aria spojrzała na jedzenie, potem na mnie, następnie znowu na jedzenie, aż w końcu z nieufnością odepchnęła małe owoce na bok. 
Co mogę zrobić? Że też mi zawsze coś się przydarzy... To jasne, że nie mogę jej puścić. Muszę ją zaprowadzić do kogoś, kto jej pomoże. Może Erna? Nie, to nie kwestia ciała... Mixi? Nie, na Alphę może źle zareagować. Więc zostaje tylko... Akuma. On będzie wiedział, co zrobić. Tylko jak ją zaprowadzić do niego, żeby się nie zorientowała? 
- Ja już zjadłam. Pośpiesz się. 
- Chwila, zaraz będę gotowy. Nie wiesz, gdzie położyłem moją... 
Wadera kopnęła torbę w moją stronę. Zarzuciłem ją na grzbiet i ruszyłem w kierunku wyjścia. Aria podążyła za mną, trochę jakby zdziwiona moją nagłą werwą. 
Plan jest prosty. Jeśli się mocno skupię, z odrobiną szczęścia wyczuję Akumę. Jego aura jest wystarczająco silna, wszystko powinno pójść dobrze. A jej powiem, że tylko on może nas wyprowadzić. 
Kolejny raz mijaliśmy ośnieżone drzewa, krzaki... Autor wprawdzie chciał cały ten piękny krajobraz opisać, ale uznałem, że skoro to ja prowadzę narrację, mogę ten wywód sobie odpuścić. 
W końcu to poczułem. Słabiutki, subtelny ślad... Im bliżej byliśmy, tym mocniej mogłem to odczuwać. Kto by pomyślał. Wilk o takim wieku, miał taką aurę... Spodziewałbym się stęchlizny, piżmu, może jakiejś spalenizny. Jego aura zaś była chryzantemą, tuberozą i czymś, czego nie mogłem zdefiniować. Mocna, dostojna, nęcąca... Otrząsnąłem się. Skupianie się na aurach było bardzo męczące, a na dłuższą metę mogło mi zaszkodzić. Na szczęście już prawie byliśmy przy nim. 
- Będziemy musieli porozmawiać z moim przyjacielem. On patroluje tu granic, będę musiał mu jakoś wytłumaczyć, co się stało. 
- Miałeś mnie stąd wyprowadzić! 
- Myślisz, że czemu nie możesz iść sama? Właśnie przez niego. Zresztą, on już tu. Coś wymyślę. 
Jakby mnie wyczekiwał. Pewnie już dłuższą chwilę słyszał, że nie idę sam. Stanąłem przed nim, ostatni raz pociągnąłem nosem i rozluźniłem zmysły. Zaraz mi się myśl wyostrzyła. 
- Korso, czemu za mną zmierzasz? 
- Obiecałem wyprowadzić tą waderę za naszą watahę. Nie wie, skąd się tu wzięła i tylko tego pragnie. 
Wszystko to powiedziałem bez najmniejszego mrugnięcia. On przecież wiedział, że jest ze mną Aria. Musiał załapać, że coś jest z nią nie tak. 
- Jak się nazywasz? - zapytał, skierowawszy się ku waderze. 
- Jestem Nanimonai - odparła z dumą. 
Wyraz twarzy basiora zmienił się. Coś było bardzo nie tak. 
- Akuma? - zapytałem lekko zdziwiony. 
Na to z kolei drgnęła Aria. Spojrzała najpierw na mnie, a potem utkwiła wzrok w basiorze...
(Aria? Akuś? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz