29 marca 2015

Od Mixi - Stary Wróg



  W watasze ostatnimi czasy niewiele się działo i szczerze dziękowałam za to bogom. Tego dna akurat postanowiłam zrobić sobie przerwę od papierzysk i wypocząć nad jeziorem. Tak właśnie planowałam zrobić i pewnie właśnie tak by było, gdyby nie to, że zobaczyłam trochę różowych włosów zaczepionych o drzewo.   Znałam tylko jednego wilka, który miał różowe futro - Akanee. Widać było, że przed czymś lub przed kimś uciekała. Postanowiłam pójść za jej śladami. Już po chwili zobaczyłam ją walczącą zażarcie z jakimś wilkiem.
- Gdzie jest Mixi?! - zapytał z naciskiem wilk przybijając Akanee do ziemi.
  Wtedy go rozpoznałam, to był Yoshiro. Yoshiro znałam od kiedy pamiętam. Zawsze go nie lubiłam, chociaż to chyba była bardziej zazdrość. On zawsze był we wszystkim lepszy ode mnie. Zawsze byłam 'tą drugą' zaraz po nim. Wszystko się zmieniło, gdy zdradził wszystkich pomagając Watasze Światła. Od wtedy stał się oficjalnie moim wrogiem. Walczyłam z nim kilka razy, ale zawsze kończyło się to moją porażką.
- Tu jestem - powiedziałam. - Stęskniłeś się za mną, Yoshiro?
- Och, Mixi dawno się nie widzieliśmy... - puścił różową waderę i podszedł do mnie. - Fajnie byłoby powspominać stare czasy, ale niestety trochę mi się spieszy.
- Do Hadesu chyba... - mruknęłam. - Zgaduję, że masz za zadanie mnie zabić?
- Owszem.
  Cofnęłam się kilka kroków i przybrałam pozycję obronną. Yoshiro również się wycofał i przybrał pozycję pozwalającą na użycie jego ulubionego ataku. Walczyłam z nim już tyle razy, że z obecnym poziomem moich umiejętności mogę go pokonać. O ile on nie stał się jakimś super masterem.
  Tak jak podejrzewałam zaczął się obracać wywołując wir, który posłał w moją stronę. Odbiłam go zaklęciem mroku. Bawiliśmy się tak jeszcze trochę aż wreszcie przeszliśmy do poważniejszej walki w której od razu zaczęłam się wysuwać na prowadzenie. Yoshiro chcący za wszelką cenę wykonać zadanie posunął się do rzeczy hańbiącej jego właściwie nieistniejący honor.
- Poddaj się i daj zabić albo ta wilczyca zginie - oznajmił wskazując na Akanee. - Jeśli wykonasz choć ruch ona będzie martwa, a tego chyba nie chcesz, prawda? Bo w końcu co by była z ciebie za Alpha gdybyś dopuściła do jej śmierci...
  Zacisnęłam zęby. Znałam jego moc i wiedziałam, że Akanee nie znając jego sposobu walki nie dałaby rady, a sama też się poddać nie mogę, bo pierwszym co by zrobił to 'wyłączył' mi moc. To była ta jego najgorsza umiejętność, jeśli się poddawałeś mógł 'wyłączyć' ci moc na półgodziny. To była prosta decyzja: ja albo ona.
(Od tego momentu idealna jest ta piosenka nawet tekst jako tako pasuje xD)
- Mixi... Nie poddawaj się... Ja jakoś dam radę... Poza tym przysięgałam lojalność watasze, a ty jesteś jej przywódcą...
- Ale Akanee... Ja tak nie mogę... - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Musisz! - naciskała.
- Nie... - pierwsze krople deszczu zaczęły spadać i mieszać się z moimi łzami.
- W takim razie ja to zrobię... Yoshiro zabij mnie!
- Niestety mogę to zrobić tylko za zgodą Mixi - uśmiechnął się smutno.
- Mixi... Proszę...
- Yoshiro... Zabij ją... - udało mi się powiedzieć, ale czułam się jak najgorszy zdrajca.
  Basior uśmiechnął się chytrze i strzelił w nią jakimś promieniem, a ona z uśmiechem i łzami radości w oczach upadła bez życia. W tym momencie poczułam nienawiść. Do siebie. Do Yoshiro. Do Akanee. Do całego świata. Moje oczy stały się złote. Zatrzymałam czas i podeszłam do basiora, kiedy znów 'puściłam' czas Yoshiro leżał przyszpilony do ziemi z ostrzem przy gardle.
- Poprawiłaś się od naszego ostatniego spotkania...
- A ty chyba zmniejszyłeś swoje umiejętności - powiedziałam i nie czekając na wzruszające ostatnie słowa poderżnęłam mu gardło.
  Czas jakby się zatrzymał i to nie z powodu mojej mocy. Z jednej strony leżało ciało najgorszego zdrajcy jakiego znałam, a z drugiej najszlachetniejszej osoby. Zimny deszcz moczył moje już przemoczone futro. Trzęsłam się z zimna. I płakałam. Płakałam za Akanee. Za Argonę. Za Percy`ego. Za wszystkich którzy zginęli.

1 komentarz: