11 marca 2015

Od Satoshi'iego do Arizony

Cd. tego 

Nagle wpadła na mnie jakaś wadera. Wyglądała na sparaliżowaną, a przecież nic jej nie zrobiłem. Odsunąłem się na kilka kroków, po czym odezwałem się do wadery:
- Hej... Pewnie jesteś tu nowa, co nie?
Wadera nie odezwała się. Zrobiła tak samo jak ja, kilka kroków w tył.
- Kolejna myśli, że jestem jakimś mordercą albo co gorsza, mutantem. - parsknąłem i skierowałem się do nory.
- Mu... Mutantem? Jakim mutantem? - wadera podbiegła i była bardziej roztrzęsiona niż przedtem. Zaprowadziłem waderę do swojej nory, po czym opowiedziałem jej całą historię związana z mutantami. Wadera nie chciała mi wierzyć, ale niestety to prawda.
- Sądzisz, że one tu dotrą? - wadera spytała się mnie i położyła na legowisku.
- Nawet już jednego spotkałem... A mogę wiedzieć, jak masz na imię?
- Arizona... Niedawno tu dotarłam. Może pogadamy o tym później? Zmęczyłam się przybyciem tu.
- Okej, nie ma sprawy. - odpowiedziałem i postanowiłem pójść na trening.
(Arizona?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz