31 marca 2015

Od Mixi - Dzień Alphy

(Autorka opowiadania nie odpowiada za wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym wywołane przeczytaniem tego opowiadania. Przed przeczytaniem upewnij się, że twoje zdrowie psychiczne jest na to gotowe! A jeśli już się zdecydowałeś...  Pon pon!)
- Miiiixiiii! - usłyszałam rozradowany głos dochodzący jakby z innego wymiaru.
- C-co się dzieje? - otworzyłam oczy, ale zaraz z powrotem je zamknęłam porażona ostrymi promieniami porannego słońca.
Do mojej nory wparowała rozradowana Narcyza.
- Spałaś?
- Tak... - udało mi się w końcu otworzyć oczy.
- Ale skoro już wstałaś to mam dla ciebie njusa miesiąca!
- Taaaak?- ziewnęłam.
- Mam bilety na Greya!!!! - miałam wrażenie, że zaraz zamieni się w różowego króliczka i wybuchnie cukierkami.
- Na co? - zamrugałam nieprzytomnie.
- Pięćdziesiąt twarzy Greya! Jak możesz tego nie znać?! Przecież to najzaje... najlepsza książka ostatnich lat!
- Znam, znam... - westchnęłam.
- To jak? - patrzyła na mnie wyczekująco.
- Co jak? - obdarzyłam ją nierozumiejącym spojrzeniem.
- No idziesz ze mną, czy nie?
- NA GREYA?!
- No, a na co...?
- Czy ciebie do reszty po... rąbało?! Chcesz iść do ludzkiego kina na jakiegoś pornosa???!!! - wybuchłam.
- Czyli mam przez to rozumieć, że nie idziesz... - prawdopodobnie obrażona opuściła moją jaskinię.
- Okej... To było dziwne... - mruknęłam do siebie.
  Wyszłam z jaskini by zrobić obchód. Dzień był piękny, niebo błękitne prawie bez chmur. Zobaczyłam piękne przebiśniegi i z niewiadomych powodów zaczęłam się śmiać.
- Śrubokręt - usłyszałam głos ze sobą.
  Odwróciłam się i zobaczyłam małego różowego króliczka w niebieskiej kamizelce z binoklem i fajką.
- Co?
- Śrubokręt.
- Okej... - postanowiłam go zignorować i po prostu pójść dalej.
  Ruszyłam dalej. Po chwili zobaczyłam tęczę. Postanowiłam pójść w jej stronę. Gdy tam dotarłam zobaczyłam murzyna dojącego żyrafę, a obok niego stała starsza pani z chmurką na smyczy.
- Macie skitelsy? - zapytałam.
- Mamy.
- To dajcie! Jako zapłatę za możliwość postoju tutaj - zażądałam.
- Nie damy.
- W takim razie wypierpapier mi stąd!
  W tym czasie gdzieś w prawym dolnym rogu ekranu pokazał się króliczek.
- Śrubokręt.
- Co? - ja, murzyn, kobieta i żyrafa spojrzeliśmy na króliczka, ale on już zniknął, powróciliśmy, więc do kłótni. W końcu dali mi skitelsy i zostawiłam ich w spokoju. Ruszyłam dalej w stronę Polany Pana. Gdzie zobaczyłam Akumę i Shailene w dość... dwuznacznej pozycji. Na nieszczęście mnie zauważyli.
- To ja ten... Już pójdę - i wycofałam się w mrok.
- Śrubokręt - różowy królik znów na moment pojawił się w dolnym rogu ekranu.
  Zmęczona dzisiejszymi dziwactwami wróciłam do jaskini i położyłam się spać. Następnego dnia nie byłam pewna czy to wydarzyło się naprawdę, czy było tylko snem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz