12 marca 2015

Od Tenebrae do Satoshi

Cd. tego

Miałam cały poraniony grzbiet, a jednak Satochi mi nadal nie pomógł. Mutant był zaciekły i wytrzymały. Czułam, że zaraz padnę. Nagle mutant skulił się i odbiegł. Dopiero teraz zobaczyłam dlaczego. To przez pioruny ciskane przez Satoshiego. Nareszcie zaczął mi pomagać.
- Satoshi...
- Tak?
- Dzięku.... - nie dokończyłam ponieważ zemdlałam.
 
*** 
Gdy się obudziłam leżałam przy ogniu w jaskini Satochiego. Moje rany były opatrzone. Satochiego nigdzie nie było widać. Podniosłam się z posłania i ze spuszczonym łbem zaczęłam iść do wyjścia. Nagle wpadłam na Satochiego.
- Oj Sorry. A tak w ogóle to dziękuje. Uratowałeś mi życie.
- Nie masz za co przepraszać. Mogłem interweniować wcześniej.
Zarumieniłam się.
- Co powiesz na polowanie?
- Jeśli dam radę to chętnie.

(Satoshi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz