31 marca 2015

Od Tessy do Hikaru

Odeszłam kilka kroków.
Pobiegł za mną.
 - Zaczekaj.
Nie. Zapomnij. Gdzieś tu musi być ktoś kto może go oprowa...
 - Tessa. Proszę.
 Zatrzymałam się. Dlaczego moje własne imię wywołuje u mnie taką reakcję?
 - A będziesz grzeczny?
Basior uśmiechnął się figlarnie.
 - Nie mogę tego obiecać.
Pff. Za kogo on się ma.
 - Niech Ci będzie.
 - Jupi.
 Udał, że podskakuje z radości. Jedna z moich brwi nieznacznie poszła w górę.
-Więc gdzie chcesz iść?
-W Twoje ulubione miejsce.
Zignorowałam go.
 Zaczęłam powoli chodzić po watasze. Choć mijaliśmy wiele wader, jego wzrok był skupiony głownie na mnie. Bardziej denerwowało mnie to, że w środku się z tego cieszę niż to się na mnie patrzy.Koniec z tym. Nie mogę być taka głupia. Przecież wiem, że nie mogę mu zaufać. Zresztą, komu mogę? Nikomu. To moje drugie motto... On nie jest poważny. On tylko się śmieje z tej sytuacji. Pff.  Przestałam się na niego patrzeć. Po chwili zorientowałam się ,że on coś mówi.
 I to od dłuższego czasu...
(Hikaru?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz