Zaczynała się jesień, więc w hotelu mieliśmy mało gości, co równało się z szybszym wyjściem z pracy. Szedłem, więc w stronę Quidosu jedną z głównych ulic 1 Areny. Obserwowałem tych znudzonych ludzi wyszukując spośród nich członków SEJWu, czy innych "naszych". Nie dostrzegałem jednak nikogo wartego uwagi, tylko przeciętnych mieszkańców Ainelysnart. Miałem ochotę się zatrzymać i po prostu podziwiać miasto tego pochmurnego, jesiennego wieczoru jednak, gdybym się zatrzymał wzbudziłbym niepotrzebne zainteresowanie. Już wystarczy, że się mnie w WKNie czepiali o kolczyki i kolor moich włosów. Spojrzałem na zegarek, wskazywał dwudziestą, co oznaczało, że mam jeszcze chwilę czasu wstąpić do jakiejś kawiarni. Wszedłem, więc do pierwszej lepszej. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, nowoczesne wysokie stoły z równie wysokimi taboretami, ściany były całe oszklone, dzięki czemu mogłem obserwować ludzi przemykających na zewnątrz. Zacząłem rozglądać się za jakimś miejscem, jednak nie zobaczyłem, żadnego pustego stołu, za to wpadła mi w oko jakaś osoba siedząca sama przy stoliku. Podszedłem i zapytałem:
- Można się dosiąść?
(Ktośkolwiek?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz