14 stycznia 2016

Od Adrianne cd. Ryu

(cd. tego)
Spojrzałam w dół wieżowca. Zawiał zimny wiatr, który przesłonił mi twarz włosami.
- Podoba mi się - westchnęłam i oparłam głowę na dłoni.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe - niepewnie się uśmiechnęłam. 
Jeszcze nigdy przed nikim się tak nie otworzyłam albo nawet nie czułam się tak swobodnie. Dziwne. Pewnie ośmiela mnie to, że też jest wilkiem.
Ryu odwrócił się do barierki oddalonej kawałek od miejsca, gdzie stałam i stanął plecami do mnie.
Hmm... Ciekawe co zrobi jeśli... Zaprowadził mnie w takie miejsce, więc nie zmarnuję takiej okazji. Uśmiechnęłam się przebiegle.
Stworzyłam szybko swojego klona i wysłałam go, żeby zawisł rękami na barierce z drugiej strony. Jednocześnie wrzasnęłam i schowałam się za jakimś kontenerem.
Chłopak szybko się odwrócił i podbiegł do mojego sobowtóra. Kiedy próbował złapać "mnie" za rękę i wciągnąć, a ja rozmyłam się razem z następnym powiewem zimnego wiatru odskoczył zwinnie od krawędzi. Nawet nie słyszałam czy coś mówił, a jedynie widziałam, że przeklął pod nosem.
- Ha-ha. Bardzo śmieszne. - powiedział poirytowany.
- A żebyś wiedział - roześmiałam się i wyszłam zza pojemnika.
- To jedna z twoich mocy?
- Mo-że - wysylabizowałam i wyszczerzyłam się w uśmiechu. Ryu założył ręce na krzyż i odwrócił się do mnie plecami strojąc focha.
- No nie obraaaażaj się - dźgnęłam go w plecy paznokciem. Zgrabnie się odwrócił i chwycił mnie za rękaw.
- Nie przystoi damie tak dźgać innych - teraz i on się uśmiechnął.
- Jestem dzieckiem. Mi jeszcze wszystko wolno - pokazałam mu język i zabrałam mu materiał z dłoni.
- Tak? - zapytał zdziwiony - nie wyglądasz...
- Mam siedemnaście lat. I pół - puściłam do niego oko i skierowałam się do zejścia na dół. Ryu poszedł za mną. Mieliśmy już dość mało czasu.
Jechaliśmy chwilę windą po czym wyszliśmy na ulicę.
- Może zacznijmy się zbierać do tego klubu, czy czegoś tam... - zaproponowałam.
- Coś ty taka niepewna? Nigdy nie byłaś w takim miejscu?
- Raz. I nie było fajnie.
Minęło kilka kolejnych minut, aż dotarliśmy na miejsce. Od razu przy wejściu przywitał nas odór palonego zielska i alkoholu.
- Tiaaa... Świetne miejsce na spędzanie wolnego czasu - mruknęłam pod nosem. Weszliśmy do środka.
W klubie aż roiło się od ludzi. W większości były to osoby w wieku około dwudziestu, trzydziestu lat, które pewnie szukały wrażeń na jedną noc. Kobiety tańczyły na niewielkim parkiecie, faceci pili i palili pod ścianami.
- Widzisz ją? - zapytałam.
- Nie. Musimy trochę poczekać.
- Ok. Jak już dzisiaj szalejemy to może spróbuję czegoś nowego... - spojrzałam na podświetlone menu, na podpunkt z napitkami.
- Nie piłaś jeszcze alkoholu?
- Piłam i był paskudny. Może teraz będzie lepiej - nie czekając na odpowiedź poszłam do baru.
- Witam piękną damę - uśmiechnął się do mnie barman - coś podać?
- Jeśli macie to coś różowego i najlepiej słodkiego - oparłam ręce o blat i usiadłam na wysokim stołku barowym. Moje nogi miały jakieś trzydzieści centymetrów no podłogi.
Mężczyzna podał mi kieliszek z jasno różowym płynem, w którym pływał ogórek i mała parasolka.
- Na mój koszt - mrugnął do mnie i odszedł.
Zaczęłam popijać napój. Nawet dobry.
Po chwili podszedł do mnie Ryu.
(Ryu?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz