- A ja Shimer - Siostra wtedy przybiegła.
- A o mnie zapomniałeś?
Zawsze musi przyjść w nieodpowiednim momencie.
- A tak, a to jest Shina, moja siostra.
Uśmiechnęła się i obróciła w stronę gdzie stała dziewczyna.
- Hmph... Mam bilety na różne atrakcje, na przykład wesołe miasteczko, koncert słynnej gwiazdy.
Zaproponowałem wyjście gdzieś razem.
- A ile ich masz?
Siostra jak zwykle musiała się wtrącić.
- Idealnie po trzy! To ja sobie będę gdzieś chodzić, a wy się sami zabawicie.
Powiedziała Shina, po czym wzięła dwa bilety, jeden do wesołego miasteczka, drugi na koncert.
- To może chodźmy do wesołego miasteczka? Koncert jest nieco później.
- Tak, bo nie ma to jak marznąć na diabelskim młynie.
- Jak chcesz możemy podejść pod twój dom, byś ubrała się w coś cieplejszego, wieczory robią się coraz zimniejsze, przeziębisz się... Chodźmy.
Szedłem w stronę jakiejś uliczki i ciągnąłem ją za sobą. Nagle jakaś kobieta zaczęła biec w moją stronę, kojarzyłem ją skądś tylko skąd? Po chwili sobie przypomniałem to była... Sara! Moja była.
- Shimeeer! Dawno cię nie widziałam!
Kobieta krzyczała i dalej biegła w moją stronę.
- Kto to? - spytała Adrienne.
- N...nikt. Ratuj! - Powiedziałem uciekając w krzaki.
Ta kobieta jest takim lepem, że jak mnie poznała przyczepiła się do mnie i nie chce odpuścić.
- I tak cię znajdę!
Zaczęła szukać mnie po zaroślach. Wziąłem Adrienne za rękę i zacząłem biec.
- Szybciej bo nas złapie!
W końcu uciekliśmy. Jakimś trafem byliśmy już koło jej domu.
- Uciekliśmy jej.
Powiedziałem nie przestając dyszeć.
(Adrienne?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz