2 stycznia 2016

Od Alexandra cd. Ashury

Dziewczyna otworzyła portal i ruszyła w jego stronę. Chwiejnym krokiem poszedłem za nią. Nagle kuter znowu się zachwiał. Moje nogi momentalnie same się ugięły, przez co przewróciłem się.
- Niedobrze mi - wymamrotałem próbując wstać.
Ashura będąc już przed portalem spojrzała na mnie i zaśmiała się.
- Tylko nie zwracaj, bo będziesz musiał posprzątać - rzekła. - Tutaj jesteś taki bezbronny. Przynajmniej policja nie musiałaby się z tobą bić.
Dziewczyna przeszła przez portal. Gdy w końcu udało mi się wstać, również przez niego przeszedłem. Znalazłem się w jakimś pomieszczeniu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałem czując się już trochę lepiej.
- Na tej samej arenie w opuszczonym domku - odpowiedziała Ashura. - Właściciel niedawno wyjechał. Może jest biednie umeblowany i nie ma prądu, wody ani gazu, ale gdzieś tu powinien być kominek.
- Nie ma lepszej kryjówki, nie?
Zacząłem zwiedzać chałupę. Wszystkie pomieszczenia były małe. W salonie była niewielka, zielona kanapa, przed którą znajdował się kominek. Sypialnia składała się z jednoosobowego łóżka z niebieską pościelą oraz dębowej szafy na ubrania. Kuchnia wyglądała tak, jak inne, czyli były tam szafki, niedziałająca kuchenka i lodówka, w której były jakieś przeterminowane resztki. Łazienki chyba nie muszę opisywać, bo każdy wie, co się w niej znajdowało. Podsumowując domek był... okropny. Do tego niemal wszędzie był kurz.
- W takich warunkach nie da się mieszkać - powiedziałem.
- Na pewno jest tu lepiej niż w kutrze - odparła Ashura.
- Nawet mi o nim nie wspominaj.
- Jak nie chcesz tu mieszkać to mogę ostatecznie jeszcze cię zaprowadzić do domku do wynajęcia, ale wtedy złamiesz prawo.
Westchnąłem ciężko.
- Czyli nic mi nie zostało, jak wytrzymać w tej dziurze - mruknąłem.
- To ja będę spadać - rzekła dziewczyna.
- Mogłabyś jeszcze przenieść mnie do mojego mieszkania? Wziąłbym jakieś ubrania.
- Czemu nie...
Minęło kilka naprawdę męczących dni. Najgorzej było na początku. Włożyłem do kominka wcześniej kupioną rozpałkę i starą gazetę, po czym wznieciłem ogień za pomocą zapałek. Dym poleciał do góry, po chwili nagle zleciał na dół. Sadza pokryła część pokoju, w tym mnie. Wkurzony chwyciłem za kanister z benzyną i wlałem jego część do kominka. Wtem ogień buchnął, a dym wyleciał przez komin na zewnątrz. 
- Co za dziura - mruknąłem.
Musiałem lecieć nad rzekę i nalać do wiadra wodę, po czym zagotować ją i umyć się. Brudne ubrania wyprałem i położyłem przed kominkiem, żeby wyschły. Przynajmniej kolejne dni były odrobinę przyjemniejsze.
Siedziałem na kanapie i odpoczywałem. Codzienne wędrówki do miasteczka po jedzenie i inne potrzebne rzeczy wykończyły mnie. Głupie miasto musiało znajdować się daleko. Mało tego, w tej chałupie nie było zasięgu.
Nie zauważyłem nawet, kiedy zasnąłem. Nagle ktoś mi przyłożył z liścia w policzek.
- Co jest?! - zawołałem zrywając się z kanapy.
Przede mną stała uśmiechnięta Ahura.
- Jak tam, Alex? - zapytała. - Żyjesz?
- Nie, jestem martwy - odpowiedziałem złośliwie.
Poszedłem do kuchni. Po chwili wróciłem z puszką ciastek. Położyłem naczynie na kanapie (stolika niestety nie było, w końcu to dziura) obok siedzącej już dziewczyny.
- O, dzięki - rzekła biorąc ciastko do ręki.
- Mam pytanie - powiedziałem siadając.
- No?
- Mieszkasz w dużym domu?
Ashura spojrzała na mnie nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
- No, tak - odpowiedziała niepewnie.
- A w mieście, czy na jakimś odludziu? - dopytałem się.
- Bardziej na odludziu.
Nagle dziewczyna zrobiła zezłoszczoną minę.
- O nie, nawet o tym nie myśl! - krzyknęła. - Nie pozwolę tobie u mnie zamieszkać!
- No to w takim razie zaprowadź mnie do mojego mieszkania - odparłem wstając. - Nie wytrzymam tu dłużej, a gdyby sprawa jednak zbytnio nie przycichła, to znajdę sobie jakieś przebranie.
Wstałem i ruszyłem do sypialni po swoje rzeczy. Miałem już dość tej dziury i ciągłego jedzenia ryb. Już od nich miałem bóle brzucha.

(Ashura?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz