18 stycznia 2016

Od Dragonixy cd. Sini

- Celowano do mnie z czegoś takiego zanim Mixi mnie zgarnęła... - powiedziałam. Z lekka czułam respekt do tego typu broni, przerażały mnie momentami.
Bezimienna spojrzała na mnie z dziwnym uśmiechem, podeszła do swojego arsenału i ściągnęła jeden ze swoich karabinów.
- Trzymaj - zachęciła mnie.
Przełknęłam ślinę i ze z lekka trzęsącymi się rękoma przyjęłam broń.
- P-po co mi to...? - spytałam poddenerwowana z trzęsącym się głosem.
- Nauczę cię strzelać, geniuszu.
Wilczyca otworzyła okno i zaprowadziła mnie pod nie, po czym chwyciła zza moich pleców za moją rękę i karabin, po czym poinstruowała mnie jak trzymać.
- Kolba musi znajdować się we wgłębieniu tuż pod obojczykiem, koło ramienia - powiedziała. - Inaczej odrzut mógłby połamać ci ręce lub wyrządzić ci inną krzywdę. A to by było przykre, prawda?
Przytaknęłam nerwowo. Bezimienna jeszcze przesunęła mi lewą rękę trochę bardziej do przodu, a palce prawej ręki ułożyła na spuście. Ustawiła mnie bokiem do okna, żeby lufa celowała w przestrzeń poza domem.
- Teraz musisz tylko tutaj odblokować... O, tak właśnie.. I strzelaj! - zachęciła mnie.
- Eeee... Czyli mam nacisnąć spust, tak?
- Kobieto, po prostu to zrób!
Zamknęłam oczy. Gdybym była w wilczej formie, położyłabym uszy po sobie i podkuliłabym ogon, a skrzydła przycisnęłabym kurczowo do ciała. Nacisnęłam spust i cała seria kilkudziesięciu strzałów poleciała w przestrzeń. Odrzut był tak silny, że lufa poszła do góry i dwa pociski zasadziłam w ramę okiennicy. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że broń po prostu mi się wyślizgnęła przez straszliwie spocone ze stresu dłonie, a ja ciężko oddychałam w szoku i przerażeniu.
- Nożesz kur... Coś ty zrobiła?! - wnerwiła się mocno moja towarzyszka. - Teraz muszę kupić nową piankę montażową i wymienić okiennicę!
- Prze... pra... szam...! - wysapałam w jeszcze większym stresie.
Bezimienna wyrwała mi kałacha i postawiła go na stojaczku w swoim miejscu. Spuściła głowę i zacisnęła powieki, przecierając je palcami. W końcu mrugając spojrzała na swój składzik broni i wybrała z niego nóż myśliwski.
- Umiesz się chociaż tym posługiwać? - rzuciła kpiąco i podała mi broń, trzymając za jej ostrze.
- N-nie wiem...
- To patrz.
Dała mi nóż do ręki i kazała mi zacisnąć na nim palce. Nauczyła mnie tym walczyć po czym pokazała mi kilka cennych sztuczek odnośnie samoobrony w sytuacjach, kiedy miałabym być nożem zaatakowana. Obezwładnianie przeciwnika, wyrywanie mu broni, kontra... Łapałam to z czasem, troszkę mozolnie, ale w końcu zaczęło mi się udawać, z czego byłam bardzo dumna. W końcu poczułam się pewniej, lecz potrzebowałam przerwy...
- Bez... Serio przepraszam za tą okiennicę... - wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju.
- Dobra, już daj sobie spokój... - poirytowała się.
Siedziałyśmy na jej kanapie i piłyśmy wodę. W końcu postanowiłam odpocząć od ludzkiej formy i przybrałam wilczą postać, po czym rozciągnęłam kręgosłup i zwinęłam w kłębek.
- Nie będzie ci to przeszkadzać? - spytałam.
(Sini?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz