15 stycznia 2016

Od Dragonixy cd. Sini

Uścisk dłoni dziwnie się przedłużył, jednak Bezimienna nie dawała po sobie poznać niczego szczególnego, chyba po prostu się przywitała w ten, a nie inny sposób...
- Imponujące jest to, jak panujesz nad koniem - pochwaliłam nową towarzyszkę. - Zastanawiam się tylko, dlaczego ludzie nie korzystają z własnych nóg albo tych swoich stwo... samochodów - poprawiłam się.
Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie.
- A czym niby różnisz się od innych ludzi? - spytała, tym samym łapiąc mnie za słówko.
Zatkało mnie przez moment, lecz po chwili zaśmiałam się, jakby to było zwyczajne pytanie.
- Aaa... zdarza mi się tak mówić - wykręciłam się. - Patrząc czasem po ludziach nie czuję się jedną z nich...
Dziewczyna spenetrowała moje ślepia wzrokiem, po czym rzuciła mi z lekka wyzywający uśmiech.
- Nie oszukasz mnie, wilczyco - rzekła.
W tym momencie osłupiałam na dobre.
- Ty... Jak ty...
- Normalny człowiek nie włada krwią, tak jak ty, Dragonixo.
- Ale... Skąd ty to...
- Zdradzę ci sekret... - Bezimienna zbliżyła się do mojego ucha i mruknęła półgłosem: - To moja moc.
W tym momencie przykłusowała do nas jakaś młoda dziewczyna na dorodnym ogierze.
- Nowa koleżanka? - zagadnęła. Nie brzmiała zbyt miło.
- Masz z tym jakiś problem? - odwarknęła jej Bezimienna.
Dziewczyna zsiadła z konia i spojrzała na mnie z góry.
- Nie wiedziałam, że trzymasz się z jakimiś emo laleczkami - obrzucając mnie wzrokiem, rzuciła do niej.
Już w tej chwili z miejsca miałam ochotę wyszarpać tej dziewuszce pazurami oczy, ledwo się powstrzymywałam, by nie zmienić się w wilka lub smoka. Zacisnęłam jedynie zęby i pięści, i przeszywałam ją groźnie wzrokiem, który ledwo docierał do niej spod mojej czarnej grzywki.
- Uważaj na słowa, Samanta! - ostrzegła ją moja nowa towarzyska.
- Bo co? Bo jeszcze się rozpłacze i potnie? - owa Samanta wyśmiała mnie szyderczo, a mi już bielały palce. - Nie będę psuć wam randki, lalunie - machnęła w końcu ręką i dosiadła wierzchowca. - Nara, Beziu!
To powiedziawszy popędziła konia i oddaliła się w swoją stronę. Gdy tylko odjechała odpowiednio daleko, wydarł mi się z gardła smoczy ryk, który przerodził się w przeciągłe warknięcie.
- Co za dziunia! - wycedziłam oburzona. - Ona nie ma szacunku, czy jak?! Kim ona jest i za kogo się uważa? Co za...!
- Rany, spokojnie, tylko się nie popłacz! - otrząsnęła mnie Bezimienna. - To zwykła idiotka z sąsiedztwa, nie zwracaj na nią uwagi. I tak pewnie zaraz rozejdzie się o nas plotka, że jesteśmy parą...
- Żeeee... jak? Co ona, myli którąś z nas z basiorem?
- Uznała nas po prostu za lesby.
- Czyli....?
- Skończ zadawać takie pytania!
- No dobra... To, gdzie możemy teraz pójść? Dopiero co zwiedzam teren i nie wiem od czego zacząć... - spojrzałam na nią z nadzieją, że okaże się być na tyle miłą wilczycą, że zniesie jeszcze trochę moje towarzystwo.

(Sini?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz