17 stycznia 2016

Od Tomoe cd. Rue

Odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić i myśleć racjonalnie. Otarłam krew z twarzy. Spojrzałam na Rue. Była nieco niespokojna. Nie wiedziałam czy to przez wybuch, czy z powodu przyjaciółki. 
- Misao sobie poradzi. - Powiedziałam, uśmiechając się słabo. Jednak to nie uśmierzyło niepokoju dziewczyny, wręcz przeciwnie. Jej twarz stężała. - Właśnie tego się obawiam. - Stwierdziła. - Jeszcze wpakuje się w jakieś kłopoty. 
Podążyłam spojrzeniem za brązowowłosą dziewczyną, znikającą w tumanach kurzu.
- Aż tak źle?
Rue pokiwała głową. Przełknęłam ślinę. Nie uśmiechała mi się opcja wracania do zrujnowanego baru, ale nie przecież nie mogłam zostawić Misao samą, nieważne, jak bardzo mnie przerażała. No i pozostawała jeszcze kwestia tych wszystkich ludzi, którzy ucierpieli podczas eksplozji. Toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę. Wreszcie chwyciłam Rue za rękę i pociągnęłam w stronę miejsca, w którym zniknęła Misao. 
- To się skończy źle. - Usłyszałam westchnienie koło swojego ucha. - Będziemy mieć szczęście, jeśli SJEW zjawi się za jakąś godzinę.
Dotarłyśmy do Misao. Dziewczyna klękała w epicentrum wybuchu. Zrobiło mi się niedobrze. Dookoła panował obraz nędzy i rozpaczy; wszędzie walały się kawałki drewna i szkło rozbite w drobny mak. W nieregularnych odstępach od siebie leżeli ludzie. Niektórym brakowało kończyn, inni mieli pozostałości ze stolików i krzeseł wbite w ciało. Część nie żyła, a parę osób jęczało.
Z trudem powstrzymałam odruch wymiotny. Z pewnością to by im raczej nie pomogło. Spojrzałam niepewnie na Misao, usiłując odczytać cokolwiek z jej twarzy.
(Rue? Misao?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz