9 stycznia 2016

Od Lorem cd. Miris

  Dziewczyna osunęła się niemal w jego ramiona. Chłopak patrzył milcząco na jej smukłe ciało. Co ja mam z nią teraz zrobić? Rozejrzał się, by się upewnić, że nie widać nigdzie innych napastników, po czym z westchnieniem wziął dziewczynę na ręce. Uznał, że nie jest tak zimnym draniem, by zostawić ją na pastwę mroku.
  Myślał teraz o tym, co zrobiła. Zamroziła niedawnego stwora. ZAMROZIŁA. Dotąd nie spotkałem się z człowiekiem o takich zdolnościach. Nimfa? Półbóg? Pomniejszy bożek? A może któryś z Olimpijczyków? W ostatnich czasach działo się z nimi coś niedobrego. Nic nie było pewne.
  Oddając się tym rozważaniom skierowałem kroki w kierunku domu. Całe szczęście, że nie mieszkałem zbyt daleko. Mimo smukłego ciała nieznajoma nie była zbyt lekka. No i miecz również swoje waży. Dotarłszy do mojego bloku mieszkalnego zauważyłem, że zrobiło się ciemno. Po schodach wdrapałem się do mojej kawalerki i tam ułożyłem dziewczynę na kanapie, nawet nie kłopocząc się zapalaniem światła. Jeśli się słabo czuje to chyba najlepiej będzie, jak wypocznie. Sam ruszyłem do kuchni, by zrobić sobie herbaty. Pstryknąłem włącznik na czajniku i oparłem się o blat, patrząc w przestrzeń. Leżąca w salonie dziewczyna niezwykle mnie intrygowała i nie mogłem przestać o niej myśleć. Rozważałem różne opcje, przypominałem sobie informacje o gatunkach istot magicznych, o których mówiono mi, gdy byłem mały. Próbowałem dopasować mnie do białowłosej, jednak zawsze coś się nie zgadzało. Czyżby była jakimś innym typem stworzenia? A w takim razie kim?
  Nieznajoma poruszyła się na kanapie. Szybko zalałem dwa kubki z herbatą wodą i podszedłem do niej, po drodze zapalając lampę. Ostre światło białej jarzeniówki uderzyło ją w oczy, aż musiała je zmrużyć. Podałem jej ciepły napój i usiadłem na fotelu naprzeciw. Nie powiedziałem nic, tylko patrzyłem, podczas gdy moje myśli galopowały jak rącze rumaki na wyścigu rydwanów.
(Miris?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz