Zaczęłam gorączkowo myśleć. Chwilowo nie będę miała się gdzie podziać, a on może mi to zapewnić. Z drugiej strony tydzień to za długo, a o tej porze roku mieszkanie na dworze nie wchodzi w grę, więc trzeba by znów szukać samej.
- A więc? - ponaglił mnie.
- Yyyyy... A może mogłabym ci jakoś pomóc z tą osobą? Nikogi nie zabiję, ale może coś...
- Nie jestem pewny czy powinieniem kogokolwiek w to wciągać.
- Ale ja potrzebuję mieć gdzie mieszkać.
- Ahaaa, ty potrzebujesz - roześmiał się cicho.
- Jakby nie patrzeć mówiąc o tym wciągnąłeś mnie w cały ten bajzel.
- Racja. No dobrze... Ale zupełnie nie wiem co możesz zrobić.
- Wydaje mi się, że nie masz pojęcia gdzie jest twój cel - Ryu przewrócił oczami - a ja mam dobrego informatora - wyszczerzyłam się w uśmiechu.
- Może tak być. Chodźmy - wstał i odłożył kubek na blat przy zlewie.
- A umyć to niełaska?
Pokręcił z niedowierzaniem głową i wypłukał naczynie.
- Myślałem, że goście zwykle nie sprzątają, kiedy są zaproszeni.
- Problem w tym, że ja też jestem tu gościem - puściłam do niego oko i również wypłukałam kubek.
Wyszliśmy z mieszkania i bez słowa ruszyliśmy do kwatery Jack'a.
- Jest zaufany? - zapytał Ryu po chwili ciszy.
- Można tak powiedzieć. Znam go prawie rok i jeszcze nie zawiódł.
Kiedy dotarliśmy na miejsce otworzył nam ten nowy. Jak mu było? Mike?
- Cześć śliczna. Nie mogłem się doczekać aż nas znowu odwiedzisz. Ostatnio tak szybko wyszłaś... - złapał mnie za nadgarstek.
- Puszczaj. Zastaliśmy Mason'a? Bo stawiam, że szefa nie ma.
- Zastaliście? - zdziwił się chłopak.
Zza rogu wyszedł Ryu. Mike się skrzywdził.
- Masz szczęście maleńka. Jack wyjeżdża dopiero wieczorem - wpuścił nas do środka. Do przedpokoju wszedł starszy mężczyzna.
- Kto to? - rzucił od razu - nowy znajomy?
- No powiedzmy. Możemy chwilę pogadać?
- Tak... Chodźcie za mną - Jack zmierzył Ryu wzrokiem.
Weszliśmy do ciasnego gabinetu.
- Czego wam trzeba?
- Potrzebuję informacji o pewnej osobie... - zaczęłam.
- Słucham.
- Nazywa się Michi Chiba. Wiesz może na przykład do jakich barów uczęszcza?
- Dajcie mi chwilę - wyszedł.
- Jesteś pewna, że można mu ufać?
- Nie przedstawiaj się i będzie dobrze.
Jack otworzył drzwi i usiadł z powrotem na fotelu.
- Coś mam. Zwykle odwiedza klub Pink Star na czwartej dzielnicy o 22:00. Niestety to tyle.
- To i tak dużo. Dzięki - wstałam z krzesła i otworzyłam drzwi gabinetu. Ryu wyszedł po chwili za mną. Minęliśmy Mike'a, który patrzył się na mnie jak głodny pies. Wyszliśmy na dwór.
- A więc już coś wiesz - zagadnęłam go patrząc przed siebie.
(Ryu?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz