8 stycznia 2016

Od Rue cd. Tomoe

- Możesz jej odpuścić. W końcu nie zrobiła tak naprawdę nic złego.
Od około pół godziny wałęsałyśmy się z Misao bez celu po Arenie 4. Moja koleżanka nie przestawała nadawać na pewną dziewczynę z uczelni, która konkretnie ją denerwowała. Choć nie śmiałam się odezwać, irytowało mnie to powoli, bo po pierwsze, Misao zawsze znajdywała sobie ofiary, na których lubiła się od czasu do czasu wyżyć, a poza tym zawsze oczekiwała ode mnie, że będę jej pomagać uprzykrzać życie każdej z nich.
- Rue, czy ty chcesz mnie dziś jeszcze bardziej zdenerwować? - Misao spojrzała na mnie ostrzegawczo. Mimowolnie odwróciłam wzrok. Misao chyba chciała coś jeszcze dodać, ale huk, którego moc niemal powaliła nas na ziemię uniemożliwił jej to. W pierwszej chwili nie mogłam się poruszyć, przykucnęłam przyciskając ręce do uszu i zaciskając mocno powieki. Gdy pierwszy szok minął, powoli podniosłam się na nogi. Misao przyglądała mi się z politowaniem. Wyglądała jakby eksplozja nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Stała tak jak stała, ale zamiast kontynuować swoje kazanie rzuciła z lekką nutą politowania:
- Po co zamykasz oczy? Jak nastąpi wybuch to i tak wypali ci gałki.
Zignorowałam ten komentarz. W jednym momencie ulica zmieniła się nie do poznania. Zwykle spokojna alejka, gdzie panował raczej niewielki ruch, stała się epicentrum chaosu. Tumany kurzu i pyłu unosił się w powietrzu utrudniając oddychanie. Jedni ludzie biegali w różne strony i wrzeszczeli wniebogłosy, inni leżeli na ziemi, tuląc ręce do głów. Oczywiście nie zabrakło też tych odważnych, co mimo wielkiego zagrożenia zdrowia i życia wyciągnęli komórki i zaczęli nagrywać filmiki dla potomnych. Gdzieś daleko wyły syreny. W tym momencie poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam prosto w przerażoną twarz Tomoe. Z policzków dziewczyny ciekły kropelki krwi. W niektórych miejscach na jej twarzy i rękach powbijane były drobinki szkła a uniform był podarty.
- Co się stało? – Starałam się, aby w moim głosie nie słychać było, jak bardzo się boję. Obie z Tomoe stałyśmy na lekko ugiętych kolanach, w każdej spodziewając się kolejnego wybuchu.
- Poszłam do pracy. – Tomoe starała się mówić wyraźnie, mimo, że jej głos mocno drżał, podobnie jak ręka, którą wciąż mocno ściskała mnie za ramię. – Nagle szyba baru wybuchła. Nie wiem dlaczego. Chyba kilka osób jest rannych. Nie ruszają się. Wyszłam tylnym wyjściem. 
Zrobiła się blada jak ściana. Poczułam jak wzbiera we mnie panika. Rozejrzałam się za Misao. Przez moment zrobiło mi się niedobrze. Dziewczyna już nie stała obok nas. Przeraziłam się, że olała sprawę i poszła do domu. Wtedy dostrzegłam ją, kierującą się spokojnym krokiem w największe kłębowisko dymu, jak się domyśliłam to tam znajdowało się miejsce katastrofy.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby ona się tam pakowała. – Głos drżał mi coraz bardziej. W głowie miałam pustkę. – Co robimy? 
Tomoe powędrowała za moim spojrzeniem. Odetchnęła głęboko. 
(Tomoe? Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz