18 stycznia 2016

Od Ashury cd. Vincent

Siedzieliśmy w kuchni pijąc wodę. Ja opierałam się o blat, a Vincent siedział przy stole. Wypiłam zawartość swojego kubka i nalałam sobie kolejny kubek. Zegar na ścianie tykał głośno, zagłuszając w ten sposób panującą dookoła ciszę. Vincent odstawił kubek na stół i oparł się o krzesło spoglądając w sufit.
- Widzę, że najciekawsza rzecz w moim domu to zwykły sufit – powiedziałam i zaśmiałam się krótko.
- Może, może – odparł spokojnie chłopak.
Odłożyłam kubek do zlewu i rozejrzałam się za czymś do jedzenia. Wzięłam do ręki napoczętą paczkę ciastek i poczęstowałam nimi Vincenta. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, chłopak wciąż wpatrywał się w sufit, a ja pakowałam do buzi coraz więcej ciastek. Kiedy zaczęło brakować mi tchu, stwierdziłam, że na chwile obecną koniec z jedzeniem. Cisze przerwał dzwonek telefonu. Vincent wyciągnął komórkę z kieszeni i odebrał z poważną miną. Przytakiwał co chwilę, aż w końcu podniósł się z siedzenia i zakończył rozmowę. 
- Słuchaj, muszę wyjść – powiedział szybko. 
Kiwnęłam głową na tak. Odprowadziłam go do drzwi, pożegnaliśmy się i wyszedł. Po chwili zniknął w deszczu. Szybko założyłam płaszcz przeciwdeszczowy, wzięłam parasol i wybiegłam za chłopakiem na zewnątrz. Woda rozbryzgiwała się pod moimi stopami. Wypatrywałam chłopaka jednak deszcz lejący się z nieba skutecznie to uniemożliwiał. Przede mną było szaro, po prawej i lewej było szaro i cóż za zaskoczenie, z tyłu też było szaro. Zapatrzyłam się na boki i wpadłam nagle na Vincenta. Odwrócił się i spojrzał na mnie nie ukrywając zdziwienia. 
- Co tu robisz? – zapytał.
Zaczęłam nerwowo pocierać ręce nie wiedząc co powiedzieć. 
- No jakby to ująć – próbowałam się tłumaczyć – troszku u mnie nudno, już dawno nie wychodziłam, chyba nie masz mi tego za złe?
- Nie, nie mam – powiedział zmoknięty Vincent odgarniając mokre włosy z czoła. 
- Czyli mogę z tobą iść? – zapytałam z nadzieją.
- Ej, tego nie powiedziałem – wzburzył się chłopak i rozejrzał się dookoła – a z resztą, pewnie i tak nie dasz mi spokoju. 
Uśmiechnęłam się przymilnie i ruszyłam za chłopakiem. Podałam mu parasol.
- To zrobimy tak, ja dam ci parasolkę żebyś nie zmoknął, ale będziesz ją nosił za mnie, ok.?
(Vincent? Weny mi mało, właściwie jej brak)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz