28 czerwca 2014

Od Arii do Zindera

- Ale przecież tysiąc istnień jest cenniejsze od jednego! - spojrzałam z rozpaczą w oczy basiora - Jedno istnienie! Tylko jedno! Cały jego ból, radość, miłość i rozpacz przelać w tysiąc! Niech żyją! Niech ten ból zniknie! Niech się...
  Ario...
  Moje źrenice rozszerzyły się nagle ze zdziwienia. Stanęłam w miejscu. Strzęp cienia wiszący w powietrzu... marny kawałek, targany delikatnymi powiewami wiatru i ociekający czerwonym płynem. Jedno rzażące się czerwienią oko, jakby przedarte na pół...
- Kim jesteś? - cofnęłam się o krok, a Zinder, który również zauważył cień stanął w pozycji bojowej i warknął ostrzegająco
- To ty to zrobiłeś? - zapytał przez zęby bsior
  Ario... Ikite iru!
  Cień rozsypał się w czarny popiół, który porwał wiatr. Kropla czerwonego płynu upadła na ziemię i niemal od razu w nią wsiąkła.
- Co to było? - zapytałam patrząc z lękiem w sercu na basiora - Czemu kazało mi żyć?
- Nie wiem... - Zinder zamyślił się - Ale wątpię, by był sprawcą... i myślę, że powinnaś posłuchać jego rady...
- Masz rację - skinęłam smutno głową - Wydawał się... mnie znać...
- Znać? - zdziwił się basior - A ty go znasz?
- Nie... - zawahałam się - Nie pamiętam...
(Zinder?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz