3 czerwca 2014

Od Mordimera do Shailene

(c.d. tego)

Szczeniak nie patrząc na nic zaczął ze smakiem pałaszować sarenkę. Nie miał zbytnich skrupułów, jak jego wybawczyni. Nigdy nie zastanawiał się nad czymś takim jak uczucia tych stworzeń. Gdy skończył, zerknął niepewnie na Shailene. 
- Em... dziękuję, ale... dlaczego przepraszałaś podczas zabijania?
Zupełnie tego nie rozumiał. W starym stadzie była jedna zasada. Zabij, albo to ciebie zabiją. Proste i skuteczne. Jego ojciec był bardzo silnym wilkiem i nie znosił jakichkolwiek słabości. Mordimer przysiadł nagle, gdy przez młody umysł przeszły dawno zapomniane wspomnienia. Widział siebie stojącego na zalanej deszczem polanie. Mrok gęstniał z każdą chwilą. Byli wszyscy ze stada. W oddali majaczyły stare ruiny wokół których wataha zrobiła sobie centrum terytorium. Wszyscy... wpatrzeni w jego ojca, przywódcę stada. Alfa był dumnym i wielkim basiorem. Miał też skłonności do przesady i strasznego uporu. Budził ogólny lęk i respekt. W kręgu stała siostra Mordimera. Dopiero co ukończyła dwa lata. W oczach szczeniaka była najpiękniejszą waderą na świecie, zaraz obok matki. Miała kremową sierść poprzetykaną złotymi plamami, jakby dotknęło ją słońce. Na świat spoglądały rozmarzone oczy koloru złota. Alfa był jednak stanowczy, jak zawsze. Mimo, że była przecież jego córką.
- Wiesz, dlaczego muszę to zrobić? - zapytał jeszcze, jakby chciał napawać się chwilą, triumfem.
Wadera spuściła głowę, a ciałem wstrząsnął silny szloch.
- Nie chciałam. Proszę... przecież wiesz. - wyszeptała.
Mordimer nie pamiętał czy powiedziała coś więcej. Do końca życia miał jednak widywać w sennych koszmarach ciąg dalszy. Alfa uniósł wysoko głowę.
- Zdradziłaś naszą watahę. Związałaś się z wrogiem, za to jest tylko jedna kara. 
Reszta zgromadzonych zaczęła szeptać cicho: Śmierć... śmierć... śmierć.
- Śmierć. - odwrócił się tyłem do córki i odszedł, pozostawiając na pastwę reszty.
Mordimer ocknął się z jękiem ze wspomnień. Zaskoczony spostrzegł, że Shailene przygląda się mu dziwnie. 
- Prz... przepraszam... mówiłaś coś, prawda? Chyba nie dosłyszałem... - wybełkotał, spoglądając zmęczonymi oczami.

(Shailene? Tak, smaczne było ^^ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz