Niebieski wilk zwinnie skakał przez usiane między drzewami skały. Miał zaskakująco dobry humor. W końcu udało mu się wyśledzić brata. Nie sądził co prawda, że znajdzie go w TAKIM miejscu, ale cóż zrobić. Miał zamiar nieco mu namieszać w życiu. W końcu, na pewno teraz nudził się bez niego. Przystanął, węsząc czujnie. Liczne zapachy mieszały się ze sobą tworząc niezwykły bukiet. Po lewej stronie pojawił się niewielki, błękitny ognik.
- Co tak długo? - zapytał wilk, lekko znudzonym głosem.
Ognik zamigotał gniewnie, chcąc coś powiedzieć, ale nie mógł. Uniemożliwiono mu to jako karę za złe zachowanie. Zinder miał czasami dość dziwne podejście do niego. Wilk nie patrząc dłużej na towarzysza ruszył dalej w gęstwinę. Całe futro mu się zjeżyło gdy odczuł pierwsze kropelki deszczu. Niby lubił wodę, ale dziś jakoś wolał pozostać suchy.
- W lewo, czy prawo? - zapytał patrząc na dwie, jednakowe ścieżki odbiegające w różnych kierunkach.
Płomyk, który o dziwno nie gasnął w ulewnym deszczu, wskazał szybko drogę po lewej.
Wilk biegł coraz szybciej, chcąc w końcu dotrzeć na miejsce. Zrobi bratu tak świetną niespodziankę. Na pewno będzie śmiertelnie zaskoczony. Zinder zaśmiał się cicho do własnych myśli. Szybkim krokiem wskoczył do jaskini, ignorując protesty płomienia. Najwyraźniej pomylił jaskinie i wylądował u kogoś w domu.
- Iverno! Zgadnij kto przyszedł! - wrzeszczał jak opętany.
(Dokończy ktoś?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz