20 czerwca 2014

Od Sinomone do Doctora

  Leżałam nieprzytomna. Przez głowę przelatywały mi stare wspomnienia jak byłam mała i posiadałam tą piękną rzeczą  jaką jest wzrok.
  W jednej chwili obrazy przygasły, a ja poczułam straszny dyskomfort. Moja ciało dziwnie podskakiwało tak jak by ktoś mnie niósł. Po 0,5 Gepardzich minutach (15 min)
lekko upadłam na ziemię. Potem poczułam lekkie wciąganie powietrza oraz szczyptę desperacji . Następnie ktoś przyłożył mi łapę na skronie i miałam wrażenie, że obca osoba włazi mi do umysłu. Moja postać w czarnej nicości w której latały pojedyncze wspomnienia zaczęła panikować. Nagle obudziłam się gwałtownie podnosząc głowę z szeroko otworzonymi ślepiami . Zaczęłam kasłać i wykasłałam niewielkie kawałki gruzu skalnego. Pierwszy widok to Doctor, który zaniepokojeniem patrzy na mnie. Zaczyna merdać ogonem. Popatrzyłam przez chwilkę na niego i uśmiechnęłam się. Doctor odwzajemnił uśmiech. Skrępowałam się i powiedziałam dziwnie niskim tonem głosu.
- No nic...
Obróciłam oczami. Starałam się nie spojrzeć na niego, ale moje oczy był jak metalowe szpilki, które przyciągały się do magnesu.
Wątpię żeby coś zauważył, że gapie się na niego jak kot w żarcie. Zaczęłam się śmiać.
Doctor trochę się zdezorientował. Chrypnęłam jak bym miała chrypę i powiedziałam.
- Dzięki Doctorze
- Niema za co
Powiedział i puścił do mnie oczko. Zdziwiło mnie to i się zarumieniłam. Obróciłam się i tym samym chlasnęłam go ogonem w twarz. Podeszłam do jeziorka i zaczęłam pić. Znowu. Przemiana jak szum tv i Normalna Sin. Fak! Doctor to widział. Chlasnęłam się łapą w twarz. Było słychać ciche chlast. Pobiegłam zdesperowana do lasu...

(Doctor? Mam to samo. Oj! Sin chyba polubiła lekarza xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz